
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że to już koniec roku, który przecież dopiero co się zaczął. A to oznacza, że przyszedł czas na Złote Paździerze, czyli moje, subiektywne podsumowanie roku. Wśród rzeczy, wyróżnionych przeze mnie tą jakże zaszczytna nagrodą o mało zaszczytnej nazwie, mogą znaleźć się takie dzieła, które powstały znacznie wcześniej, ale trafiłem na nie dopiero w kończącym się właśnie 2021 roku.
Muza
Jakoś tak się złożyło w tym roku, że spośród przeszło 600 nowych albumów, które przesłuchałem blisko 90% stanowiły te z etykietą metal. Nie wynikało to z tego, że jestem jakimś metalowym purystą, chociaż właśnie ten gatunek najbardziej leży mi na serduchu. Cóż, innych rzeczy musiałbym głębiej szukać, no i skoro tak wiele nowych rzeczy ukazuje się w moim ukochanym gatunku, to po co mam się tym zajmować. A co w muzyce (głównie metalowej) zachwyciło mnie w 2021 r.?
Wij – Dziwadło
Varmia – Bal Lada
Thy Catafalque – Vadak
Fear Factory – Aggression Continuum
Canibal Corpse – Violence Unimagined
Bedsore – Hypnagogic Hallucinations
Abiotic – Ikigai
God Is an Astronaut – Ghost Tapes #10
BEAST – Necro Sapiens
Five The Hierophant – Through Aureate Void
Monstrosity – The Passage of Existence
Ex Deo – The Thirteen Years of Nero
Ageless Oblivion – Suspended Between Earth and Sky
Jason McGuiness, Matthew Little – Passages
Go Ahead and Die – Go Ahead and Die
Crescent – Carving the Fires of Akhet
Joe Bonamassa – Time Clocks
Aeon – God Ends Here
Hypocrisy – Worship
Makaya Mccraven – Deciphering The Message – Świetne, nowoczesne jazzowe granie.
Deha – Ave Maria II – Bardzo interesujące black metalowe granie
Omnium Gatherum – Origin
Richard Dawson & Circle – Henk
A to i tak czubek góry lodowej, płyt godnych posłuchania, które doleciały mych uszu w 2021 roku.