Krótko o… serialach cz. 19

Cytując klasyka „Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy” i właśnie temat kończenia będzie lejtmotywem dzisiejszego wpisu. Dziś dwa seriale, których finałowe sezony miały miejsce w ostatnim czasie

Billions – sezon 7

Niedawno zakończył się jeden z moich ulubionych seriali, zrealizowany przez Showtime Billions. Rywalizacja pomiędzy prokuratorem Chuckiem Rhodesem, a miliarderem Bobbym Axelrodem była fascynująca i mocno wciągająca. Tu zacierały się granice pomiędzy dobrem a złem. Właściwie nie było tych dobrych. Później jednak zaczęło się coś w tym serialu psuć. A kiedy z powodów osobistych z obsady odszedł grający Axe’a Damian Lewis, jego producenci stanęli przed bardzo trudnym zadaniem kontynuowania dzieła. Nieco niezdarnie, ale udało im się całkiem nieźle wybrnąć z kłopotów. No i z tego powodu ze sporym zainteresowaniem czekałem na sezon finałowy. Zaczęło się całkiem ciekawie. Pojawił się nawet Bobby Axelrod. A później przyszedł ostatnie odcinek, który wszystko to… przepraszam za słownictwo, ale nie da się tego inaczej opisać… ZJEBAŁ. Finał Billions przejdzie do najgorszych zakończeń w historii seriali, zaraz obok Jak poznałem waszą Matkę oraz finału Dextera. Nie chcę spoilerować, wspomnę tylko o tym, że na koniec serialu zrobiło się słodko, szlachetnie tak, że ciężko było opanować mdłości. Wielka szkoda, zbudowanie odpowiedniego zakończenia to jednak wielka sztuka.

Mayans M.C. – sezon 5

Zupełnie inaczej było z serialem Mayans M.C. Spin-off Synów Anarchii, nie był może tak wciągający jak poprzednik, jednak z przyjemnością oglądałem kolejne sezony, zwłaszcza, że jakoś tak się zdarzył, że pojawiały się latem, więc mogłem robić to siedząc z laptopem na balkonie i popijając chłodne piwko. Na mój pozytywny odbiór zamknięcia tego serialu wpłynęło chyba to, że nie zadawałem sobie sprawy z tego, że sezon 5 jest ostatnim. Nagle wszystkie wątki zaczęły się zamykać, a stało się to za nim serial zaczął męczyć. Pewnie Myans M.C. słabo się sprzedał, bo zazwyczaj w Ameryce starają się wyciągnąć z tego co przynosi zyski wszystko co możliwe, często doprowadzając do tego, że produkt staje się parodią siebie samego. W tym przypadku na szczęście tak nie było.

Dodaj komentarz