Dziś trzy płyty, od których ostatnio trudno mi się oderwać.
Slash – Orgy of the Damned

Nie przepadam za twórczością Slasha, ale jego najnowsze dzieło Orgy of the Damned już stało się moją płytą lata. Dlaczego? Bo kocham bluesa, a to jest wspaniały, bluesowy album. Slash do współpracy zaprosił całą plejadę wybitnych wokalistów i muzyków co stanowi dodatkową wartość tego albumu. A dzięki swojej hard rockowej charyzmie, sprawił, że wybranych przez niego 12 blusowych standardów brzmi bardzo świeżo. Orgy of the Damned to hołd złożony blusowi, gatunkowi bez którego nie byłoby jazzu, rocka, muzyki soul, czy metalu. Czyli gdyby nie blues, nie byłoby czego słuchać.
Korpiklaani – Rankarumpu

Uwielbiam Korpiklaani, a wszystko zaczęło się kiedy kilkanaście lat temu usłyszałem ich w radiowej audycji Strefa rokendrola wolna od angola nadawana kiedyś w Trójce. Ja wiem, że Korpiklaani to straszliwa wiocha, że to w kółko to samo, że w sumie to takie metalowe „disco polo”. Ale z jakiegoś powodu, akurat twórczość tych szalonych Finów właśnie do mnie przemawia. Oj, zabrzmiało głęboko. Może nie przemawia, ale bawi mnie, sprawia mi ogromną przyjemność, a o to przecież chodzi w słuchaniu muzyki. Rankarumpu niczym właściwie nie różni się od poprzednich 11 albumów. Czyli mamy tutaj dwanaście skocznych, szybkich utworów, zaśpiewanych i zagranych bez zbytniej wirtuozerii. Po prostu taka muzyczna zabawa. A kiedy słucham kolejnych kawałków, nóżka mi podryguje do tańca, a przyznać się muszę do tego, że jestem osobą nie tańczącą, więc nie często czuję takie pragnienie.
Kerry King – From Hell I Rise

A na koniec coś nieco mocniejszego. Płyta na którą czekałem przez kilka dobrych miesięcy, a jednocześnie bałem się, że może okazać się niewypałem. Więc kiedy nadszedł dzień premiery (17.05) i po powrocie z pracy odpaliłem From Hell I Rise, poczułem ogromną ulgę. Całe to zdenerwowanie okazało się kompletnie niepotrzebne, w końcu Kerry King na metalowej scenie obecny jest już od przeszło czterdziestu lat. From Hell I Rise to kawał, porządnego, świetnie zagranego, bezkompromisowego metalu, nagrana przez prawdziwych mistrzów gatunku.