Niecały tydzień temu Amerykańska Akademia Filmowa, wręczyła swoje doroczne nagrody czyli Oscary. Kompletnie nie zgadzam się z ich werdyktem, ale widocznie Amerykanie wolą zobaczyć własne problemy w formie baśni („Kształt wody”), niż dostać prawdą prosto w twarz (jak w „Trzech bilbordach…”). Należy jednak wspomnieć, że wśród nominowanych filmów było też kilka innych wartych uwagi obrazów. Należałoby wspomnieć przynajmniej o dwóch z nich.
Pierwszym jest „Czwarta władza” (The Post) Stevena Spielberga z Meryl Streep i Tomem Hanksem w głównych rolach. Film pokazuje czym w państwie demokratycznym powinny być media. Jeśli naprawdę mają stanowić czwartą władzę, muszą być gotowe narazić się najwyższym kręgom politycznym. To nie zysk, a dobro publiczne powinno być motywem ich działalności. Niestety, w dzisiejszych czasach chyba już wszędzie media dalekie są od tego idealnego stanu, a my jako zwykli obywatele pozostajemy tylko pionkami w grze, która toczy się ponad nami.
Drugim filmem, który mocno przykuł moją uwagę był „Czas mroku”, z genialną kreacją Gar’ego Oldmana, który wcielił się w postać Winstona Churchilla. Wyglądał jak Churchill, mówił jak Churchill poruszał się jak Churchill. W tym filmie Oldman naprawdę był Churchillem. Jego starania zostały nagrodzone, otrzymał za tę rolę Złotego Globa i Oscara. „Czas mroku” opowiada o pierwszych tygodniach Churchilla na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii. Film świetnie zrealizowany pod względem wizualnym. „Czas mroku” pokazuje jak niewiele brakowało, aby historia II wojny światowej, a co za tym idzie świata, potoczyła się zupełnie inaczej. Wystarczyłby inny wybór na stanowisko premiera, a doszłoby do rozmów z Hitlerem i już w 1940 roku nikt w Europie nie sprzeciwiałby się III Rzeszy. Warto o tym pamiętać, że czasami wystarczy odpowiednia osoba, w odpowiednim czasie na odpowiednim miejscu. Film polecam także tym, którzy nie specjalnie interesują się historią.