Krótko o… książkach cz. 25, czyli SF na poziomie

Philip K. Dick, Ubik

W ostatnim czasie nabrałem ogromnej ochoty na literaturę science fiction. Najpierw sięgnąłem po klasyka, książkę, którą czytałem wiele lat temu, a której autora otaczałem kiedyś czymś bliskim kultu. To Ubik Philipa K. Dicka. Bardzo chciałem wrócić do tej książki. Warto było. I chociaż książki Dicka pod względem literackim nie zachwycają, to Ubika po przeszło 50 latach od powstania czyta się bardzo dobrze. A świat wykreowany przez autora, no cóż, Phiilip K. Dick był wariatem i jego pomysły znacznie przewyższały to wszystko co tworzyli inni twórcy w złotej erze SF. Polecam Ubika także tym, którzy nie przepadają za SF. To nie jest książka o walce Ziemian z kosmicznym najazdem, nie ma tu żadnych robotów, które dążą do wyeliminowania gatunku ludzkiego. Autor raczej mierzy się z pojęciem rzeczywistości. Świat przez niego wykreowany to właściwie pierwowzór Matrixa Wachowskich. No i nie spodziewajcie się, że po przeczytaniu książki będziecie wiedzieć czym takim jest wszędobylski, tytułowy Ubik. A chociaż Dick jest najprawdopodobniej jednym z najczęściej ekranizowanych autorów SF (m.in. „Pamięć absolutna”, „Łowca Androidów”, „Przez ciemne zwierciadło”, „Człowiek z Wysokiego Zamku”, „Raport mniejszości”, Next”) to jego najlepsza powieść jak dotąd nie doczekała się filmowej adaptacji. Spełnieniem marzeń byłaby sytuacja, w której wziąłby się za to Christopher Nolan. To byłby z pewnością film ponadczasowy. A wracając do książki. Trafiło mi się pierwsze polskie wydanie z posłowiem Stanisława Lema, które jest wspaniałą analizą literacką amerykańskiego SF oraz tego, czym w literaturze, ten gatunek mógłby być. A tak na zakończenie i zupełnie na marginesie, Philip K. Dick przekonany był, że Stanisław Lem nie istnieje, a za tym pseudonimem kryje się komunistyczny spisek. To wiele mówi o tym autorze.  

Richard Morgan, Modyfikowany węgiel

Dwa lata temu na Natflixie pojawił się niezbyt udany serial pod tym właśnie tytułem. Kiedy już nieco zapomniałem jego fabułę, postanowiłem przeczytać książkowy oryginał, o którym słyszałem sporo dobrego. To naprawdę świetna książka. Morgan podejmuje w niej kilka bardzo ważnych kwestii, które mogą być udziałem ludzi za kilkadziesiąt lat. Może nie na taką skalę, ale przynajmniej ci najbogatsi zaczną przedłużać sobie życie. Kto wie, czy nie będzie to następowało w podobny sposób jak w książce, czyli poprzez skopiowanie osobowości i przeniesienie jej do innego ciała, na przykład do własnego klona. W książce ludzkie ciało zostało zdehumanizowane poprzez samo nazewnictwo, powłoka. Ale jakie konsekwencje takie możliwości będą miały to na ludzką psychikę? Jak rozwijać się będzie takie społeczeństwo? Warto już dziś o tym pomyśleć, kiedy pracuje się nad różnymi technikami przedłużania ludzkiego życia. Postać głównego bohatera została tu znacznie lepiej zbudowana niż w serialu. Niemal od razu polubiłem cynicznego Takeshiego Kovacsa, w serialowej wersji mnie drażnił. Ogromną zaletą książki jest także cyberpunkowy klimat, oj lubię takie rzeczy i chociaż wizje przyszłości kreślone w książkach SF sprawdzają się zazwyczaj tylko w niewielkim zakresie, to przyjemnie jest zanurzyć się w tych przewidywaniach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s