Metal jest muzyką, której słucham najczęściej. Muzyką, która daje mi siłę, jak trzeba uspokaja. Metal po prostu płynie w moich żyłach. Ale i tak słucham innych rzeczy. Właściwie wszystko poza disco polo jest dla mnie do przyjęcia. Od pewnego jednak czasu niedziele są ostrej muzyki pozbawione. To jazzowe niedziele, kiedy oddaje się poszukiwaniom ciekawych płyt z tego nurtu. Oto kilka moich ostatnich odkryć.
Tom Barford, Alex Hitchcok – AuB

Tom Barford i Alex Hitchcok to dwaj młodzi, bardzo uzdolnieni, brytyjscy saksofoniści, którzy postanowili połączyć siły czego efektem jest muzyczny projekt o nawie AuB (wymawia się ORB). To dwa podejścia do gry na saksofonie, które stworzyły tu doskonałą harmonię. AuB to współczesne brzmienia jazzowe, w których jednak mocno czuć ogromny szacunek do tradycji tego gatunku muzycznego.
Benjamin Moussay – Promontoire rece
To piękny, głęboko refleksyjny album francuskiego pianisty Benjamina Moussay’a, który dotąd występował głównie jako muzyk sesyjny. Promontoire rece jest doskonałym dowodem na to, że nie trzeba wielkiego instrumentarium, aby stworzyć muzykę, która nami totalnie zawładnie.

Guillaume Perret – A Certain Trip
Kolejny saksofonista w tym zestawieniu. To bardzo nowoczesny jazz, chociaż można tu także odnaleźć sporo odniesień do muzyki tradycyjnej, silnie zabarwionej orientalnie. Pełno jest tu różnych dźwiękowych przeszkadzajek, sporo elektroniki. Guillaume Perret jest wyjątkowo zapracowanym muzykiem tworząc m.in. dla teatru czy kina, ale to na swoich autorskich albumach pokazuje pełnię muzycznej wyobraźni i wirtuozerskich umiejętności

Ajoyo – War Chant
Jazz, funki, rock, a nawet odrobine latino, to wszystko można odnaleźć w muzyce nowojorskiej grupy Ajoyu. War Chant to 43 minuty bardzo energetycznej muzyki. Aż chce się gibać, tańczyć, czy skakać. Są też chwile na przytulańce (przepięknie zaśpiewany przez Sarah Elizabeth Charles utwór Somber Joy) . No tak, ale przy COVID – 19 może być z tym problem. Jednak samo słuchanie tej płyty sprawia ogromną przyjemność.
