Podobnie jak przed tygodniem przywitał mnie słoneczny, pogodny poranek. I znów, nawet się nad tym nie zastanawiając, ruszyłem do lasu, czerpać z jego jesiennej siły. Kolory, zapachy, a nawet bardzo dyskretne dźwięki i żadnych ludzi, którzy mogliby mi zakłócić celebrację przyrody. Coś wspaniałego. A teraz po powrocie do domu jestem gotów podzielić się tym z innymi. Smakujcie i napawajcie się. Po paskudnym, deszczowym październiku, mamy całkiem ładny listopad. I niech tak już zostanie, nawet do wiosny.
























