Dziś rano nałożyły się na siebie dwa czynniki, które skłoniły mnie do tego, by niedługo po wschodzie słońca zwinąć psinę, spakować aparat i udać się na wyprawę do lasu. Jednym z tych tajemniczych czynników było to, że akurat mam wolne, a drugim okno pogodowe, czyli dzień bez deszczu, za to poranek z niewielkim mrozem, który ściął błoto. W tych pięknych okolicznościach przyrody, odbyliśmy dziś rano z Megi przeszło dwugodzinny spacer, który stanowił dla nas prawdziwą, czystą przyjemność. I to taką, której nie zakłóciły żadne niepotrzebne myśli. Wszystkimi zmysłami chłonąłem otaczającą mnie przyrodę. Ach to rześkie, świeże powietrze! Tu dzięcioł, tam sójka i całkiem sporo hałaśliwych sikorek, które niestety nie pozwoliły się sfotografować. A szkoda, no ale to ich strata. Za to stanowiły bardzo miłe towarzystwo, śmigając z gałęzi na gałąź. Las jeszcze odpoczywa, ale już coś można w nim wyczuć, coś się szykuje. Chociaż chwilami odnosiłem wrażenie, że to jesień, to jednak sposób w jaki świeci słońce, wyraźnie wskazuje na to, że już całkiem blisko do wiosny. Szkoda tylko, że ostatnio mam tak mało czasu, aby móc sobie na takie spacery pozwolić, a kiedy już mam wolne to akurat pada deszcz. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej to drugie niedługo się zmieni i częściej z moją psiną będziemy krążyć po okolicznych lasach, łąkach i polach.




















Widzę, że idziesz w stronę zdjęć makro, bardzo lubię takie ujęcia 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
A Megi nie chciała szukać tego jelenia (chyba), który zostawił tropy ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Próbowała, tylko złośliwy pańcio nie pozwolił wbiec w krzaki 🙂
PolubieniePolubienie