Wczoraj zamieszkała z nami mała Megi, szczeniak rasy west terier. Mała Megi przyszła na świat dokładnie w rocznicę naszego ślubu, myślę, że to dobry znak. Na razie, tak jak każdy szczeniak, broi, brudzi, także nieco hałasuje. Jest bardzo wesoła i ciągle domaga się pieszczot (zupełnie jak moja żona). Już widać, że to pies z charakterem i jeśli nam nie uda się jej ułożyć, to ona zrobi to z nami. Puki co jest wesoło, a to najważniejsze. Megi, wraz ze swoją skromną, psią osobą, wniosła do naszego domu radosny płomyk, z którego jak mam nadzieje rozpali się wielki ogień. No i w końcu jest ktoś, kto będzie potrafił wyciągnąć nas w niedzielę z domu.
dziennik niecodzienny czyli krótko o... 