Paździerze 2010 cz.2

A teraz czas na „paździerze” muzyczne. W przeciwieństwie do kina, w muzyce obecny rok był znacznie ciekawszy. Tutaj szczególnie dwie płyty zasługują na uwagę. Pierwsza z nich to „Prąd stały/Prąd zmienny” Lao Che. Płyta wprost genialna, którą panowie z Płocka udowodnili, że w tym kraju stanowią najoryginalniejszą i najlepszą rockową kapelę. Nie wiem ile razy już ją przesłuchałem, ale za każdym razem wydaje mi się tak samo świeża. Świetne brzmienia, genialne teksty Spiętego, Lao Che nie maja sobie równych.


Drugą płytą jest zaś koncert Serj Tankian „Imperfect Harmonies”. Tankian pokazał jakim niezwykłym jest artystą i trochę żałuję, że nie zdecydowaliśmy się w czerwcu na zobaczenia go na żywo.


Wśród płyt, które z pewnością zasługują na uwagę należałoby wymienić „Dodekafonia” Starchów, „Anty szanty” Spiętego, „Scream”Ozzy Osbourna , czy „String to a Web” grupy Rage. Szkoda tylko, że w radiu tak mało usłyszeć można muzyki gitarowej, pełno jest zespołów pseudorockowych, brakuje jednak porządnego, brudnego rockowego grania.

Przejdźmy do najważniejszych ODKRYĆ roku 2010. Pierwsze wyróżnienie w tej kategorii należy się aktorce Ellen Page. Miałem przyjemność obejrzeć trzy filmy z tą aktorką („Incepcja”, „Juno” i „Dziewczyna z marzeniami”) i w każdym z nich zagrała wręcz perfekcyjnie.




Tak jak w zeszłym roku zachwycałem się komiksami z serii „Sandman”, tak w tym roku, prawdziwym odkryciem była dla mnie seria „Lucyfer”. Głównym bohaterem tego komiksu jest tytułowy Lucyfer, poboczna postać z Sandmana i jego losy po porzuceniu piekła. Wciągający, podobnie jak opowieść o Śnie, z pewnością jeden z najlepszych komiksów jakie czytałem.

Jednak najważniejszym odkryciem, a zarazem osobowością roku 2010 jest nasz mały szczeniak Megi. Przyznam się, że początkowo byłem dość sceptyczny, co do psa, teraz jednak nasz szczeniak całkowicie zawładnął moim sercem i nie mogę zrozumieć jak mogliśmy do tej pory bez niego żyć.

No i na zakończenie przyszedł czas by wręczyć „spopielonego paździerza”, czyli naznaczyć największe rozczarowania, porażki 2010 roku. Rok ten obfitował w w całą masę negatywnych zdarzeń i zjawisk, więc gdybym zaczął je wymieniać mogłoby to doprowadzić do niezłego doła, a tego pragnę uniknąć. Wspomnę tylko o dwóch sprawach. Po pierwsze „spopielony paździerz” należy się polskim producentom piwa, a właściwie napoju piwopodobnego, bo na szlachetną nazwę „piwo”, to coś, co tworzy się w naszych browarach, z pewnością nie zasługuje. Jakie to szczęście, że mamy tak blisko do Czech.

To było właściwie wyróżnienie, bo na głównego „spopielonego paździerza” solidnie zapracował sobie rok 2010. Tak złego roku to ja jeszcze nie przeżyłem. Po długiej i męczącej zimie, zamiast słonecznej wiosny mieliśmy ciągły deszcz, później było kiepskie lato i dopiero jesień próbowała zmienić wizerunek tego roku. A do tego jeszcze całe mnóstwo negatywnych wydarzeń, które przygniatały, pozbawiając resztek energii. Żegnam się z tym rokiem z radością, mając jednocześnie nadzieję, że ten przyszły będzie lepszy, a przynajmniej spokojniejszy.

I już na sam koniec, chciałbym podziękować mojej żonie za to, że jest. Basiu, udało nam się przetrwać mimo burz, a wysiłek, który w to włożyliśmy stworzył jeszcze mocniejsze więzi między nami. Wierzę, że teraz jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko, a przede wszystkim zrealizować nasze marzenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s