Paździerze 2010 cz.1

Już wkrótce, ten dość ponury rok 2010 będziemy mieli za sobą. I CAŁE SZCZĘŚCIE!!! Należało by więc go podsumować i po raz drugi przyznać „paździerze”, czyli wybrać to co mnie w tym roku najbardziej zainteresowało. W moim subiektywnym podsumowaniu mijającego roku, mogą się pojawić rzeczy, które powstały znacznie wcześniej, ale właśnie w przeciągu ostatnich 12 miesięcy miałem okazję się z nimi zapoznać.

Pierwsza kategoria to LITERATURA

W mijającym roku zdecydowanie mniej czytam. Przyczyn tego stanu jest kilka, ale nie miejsce to i czas by problem ten roztrząsać. Mam nadzieję, że w 2011 uda mi się poprawić i znacznie więcej czasu będę poświęcał lekturze.

Chyba największym odkryciem ostatniego roku jest Cormac McCarthy i jego brutalny i jednocześnie genialny „Krwawy południk”. Książka ta, o czym już wcześniej pisałem, wywarła na mnie ogromne wrażenie, zarówno jeśli chodzi o formę, jak i o treść. W przyszłości mam zamiar sięgnąć po inne dzieła tego pisarza, mając jednocześnie nadzieję, ze plany ekranizacji „Krwawego południka” nigdy nie zostaną spełnione.


Kolejną książką, która została we mnie na bardzo długo było „Metro 2033” . Apokaliptyczna wizja przyszłości. Dziś, kiedy Korea Północna grozi użyciem broni jądrowej przeciwko swym pobratymcom z południa, scenariusz ten przestaje być czystym SF, szaleństwo kilku psychopatów z prowincjonalnego kraiku, może stać się przyczyną zagłady większości ludzkości, a wówczas los tych co przeżyją może być bardzo podobny do przez co przechodzą bohaterowie „Metra 2033”.

O trylogia Millennium Stiega Larssona rozpisywałem się już wcześniej. Oby więcej takich książek. To jedna z najlepszych pozycji jaka przyszło mi do tej pory przeczytać.

A na koniec jeszcze jeden literacki Paździerz, tym razem dla opowiadania. „Piękna i graf” Tomasza Kołodziejczaka, to utwór, który zamyka zbiór „Niech żyje Polska. Hurra!”, zresztą najlepszy w całym zestawieniu. Chyba nic, co w tym roku przeczytałem, nie wywarło na mnie tak ogromnego wrażenia. Ale czy można się dziwić? Na Ziemi pojawiło się niewyobrażalne zło, które zawładnęło Europą Zachodnią. Dopiero Polsce, wspieranej przez elfy udaje się powstrzymać marsz czarnych zastępów. Rzeczpospolita staje się przedmurzem wolnego świata, jednym z nielicznych miejsc na planecie, gdzie przetrwała ludzka cywilizacja. Kiedy więc dowiedziałem się, że Kołodziejczak postanowił napisać kontynuację tej historii, w formie bardziej obszernej, od razu udałem się do księgarni po owo dzieło. Niestety, powieść mnie rozczarowała, a może po genialnym opowiadaniu miałem zbyt duże oczekiwania co do kontynuacji.

Drugą kategorią, w której wręczę dziś Paździerze będzie FILM i SERIALE. Nie wiem czy to tylko moja opinia, ale rok 2010 w kinie był dość ubogi. Nie dość, że niewiele było dzieł wybitnych, to zabrakło nawet typowych dla Hollywoodu efekciarskich filmideł, na które idzie się tylko po to, by popatrzeć na najnowsze osiągnięcia techniczne. Bardzo ubogo było w tym roku w kinach. Dla mnie najciekawszym filmem mijającego roku była „Incepcja”- film o tym jak trwale zaszczepić w ludzkim umyśle obcą dla niego ideę, tak by uznawał ją za swoją. Film efekciarski, ale jednocześnie o czymś. Niestety, niewiele powstaje tego typu dzieł (a szkoda).




Przy wręczaniu Paździerzy nie mógłbym pominąć jednego z największych twórców w historii kina, Woody Allena i jego przedostatniego dzieła „Co nas kręci co nas podnieca”. To klasyczny, manhattański Allen. Klasyczny, ale jednak nieco inny, bo bez Allena. Mamy tutaj sfrustrowanego, aspołecznego inteligenta – geniusza, w którego wcielił się Larry David (ja jednak chwilami miałem wrażenie, że główną postać gra Allen). Genialna komedia, genialne dialogi, genialny Woody Allen.

Jeszcze na jeden film warto zwrócić uwagę, „Kick-ass”. To jedna z najlepszych ekranizacji komiksu jaką do tej pory widziałem, a przy okazji, każdy kto chciałby zostać superbohaterem, a nie posiada żadnej super mocy, możne go potraktować jako film instruktażowy, bo przecież każdy z nas jest w jakiś sposób niezwykły.

I jeszcze słów kilka na temat seriali. Największe wrażenie zrobiła na mnie czwarta seria „Dextera” o czym już pisałem. Szkoda tylko, że producenci serialu nie zdecydowali się na to by na tej serii zakończyć serial, bo końcówka byłaby świetna.

Ogromnie wciągnął mnie także znacznie starszy, już zresztą zakończony, serial „Sześć stóp pod ziemią”. Sam pomysł by bohaterów filmu uczynić właścicieli zakładu pogrzebowego, był dość niezwykły, za to efekt był świetny. No i ostanie minuty, ostatniego odcinka – coś wspaniałego.

Mam nadzieję i tego życzę wszystkim miłośnikom kina, że nadchodzący rok będzie znacznie ciekawszy i pojawi sie wiele filmów, które nas powalą, oczarują, albo poprostu wkurzą, ale przynajmniej będą jakieś.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s