Dzisiaj narysujemy śmierć

W każdym z nas jest uśpiony potwór. To ciemna strona ludzkiej duszy. Jest przyczajona, zahibernowana na samym jej dnie. Jest bardzo dobrze zakamuflowana, tak, że większość z nas nawet nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia. Większość z nas z pewnością odrzuca istnienie mrocznej połowy. Czasem jednak wystarczy impuls iskra, która rozbudzi drzemiące w nas zło. Zło które będzie głodne, którego nie będziemy w stanie nasycić. I wówczas z pozoru spokojni ludzie, będą w stanie dopuścić się najokrutniejszych zbrodni. Pełni nienawiści, frustracji, i żądzy krwi. Do takich wydarzeń doszło w Rwandzie w 1994 r., kiedy w ciągu zaledwie stu dni w okrutny sposób wymordowano około miliona osób. Przez setki lat plemiona Hutu i Tutsi żyły wspólnie w jednym kraju. Tutsi tworzyli arystokrację Hutu siłę roboczą. Kiedy na kraj napadał wróg z zewnątrz wszyscy wspólnie stawali do walki. A później zjawili się biali, którzy powiedzieli im, że taki porządek jest niesprawiedliwy. By łatwiej rządziło im się tym krajem, jedno plemię nastawiali przeciwko drugiemu. A kiedy biali odeszli nienawiść narastała. Aż przyszedł 4 kwietnia 1994 roku i ktoś rzucił hasło: „wymordować karaluchy Tutsi”. W ruch poszły przygotowane wcześniej maczety, to one staną się głównym narzędziem zbrodni. Ludzie będą w okrutny sposób katowani przez swoich sąsiadów, z którymi do tej pory spotykali się każdego dnia, których znali od dzieciństwa. Potworności, których się dopuszczano przekraczają granice pojmowania. A świat? Biernie się temu przyglądał. Dla przebywających tam białych misjonarzy ważniejsze było ratowania najświętszego sakramentu, niż ludzkiego życia. Jeśli ktoś ma siłę by zmierzyć się z tym co stało się Rwandzie, niech sięgnie po książkę Wojciecha Tochmana „Dzisiaj namalujemy śmierć”. Książka przerażająca, straszna, ale niezwykle ważna. Nie wolno nam zapomnieć o tej zbrodni. Tak łatwo wyrzucamy z naszej pamięci to co dla nas jest niewygodne, tak bardzo chcemy zapomnieć o mrocznej części naszej duszy:

W Berlinie – pomnik ofiar holokaustu. Leonard chce być chwile przed nimi. Monument stoi nieopodal Bramy Brandenburskiej, na linii dawnego muru, tuz obok amerykańskiej ambasady. Składa się z wielu prostopadłościanów ustawionych pionowo i poziomo. To labirynt zbudowany z pustych mogił. Cmentarz.

– Co oni robią? – Leonardowi aż okrągleją oczy ze zdziwienia. Bo ludzie, na których teraz patrzymy, kładą się na symbolicznych grobach ludzi zagazowanych i spalonych w krematoriach. I leżąc na ich sarkofagach, z radością zażywają pierwszego wiosennego słońca. Skaczą po nich, tańczą, śmieją się. I robią sobie zdjęcia, na pamiątkę. Europejczycy.”

Nie możemy zapomnieć o tej zbrodni, podobnie jak o Bośni, Czeczenii, Kambodży i Darfurze. To ludzie, tacy jak my dopuścili się tych bestialstw. Tylko świadomość istniejącego w nas zła, może nas przed nim ochronić.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s