Obojętni na cierpienie.

W ostatnim czasie nastąpiło kilka dość tragicznych zdarzeń, które dzięki nowoczesnym środkom przekazu mogliśmy, a właściwie, wciąż możemy przeżywać niemal na żywo. Rewolucje w północnej Afryce, trzęsienia ziemi w Nowej Zelandii i Japonii, czy walka z awarią elektrowni atomowej Fukaido. Każdy z nas dzięki kamerom zamontowany na śmigłowcach mógł obserwować, jak fala tsunami uderza w japońską wyspę Honsiu. Na naszych oczach żywioł porywa samochody, łamie drzewa i niszczy domy. W kilka minut po zdarzeniu widzimy zdjęcia samolotów powracających znad Libii. Siedzimy sobie w wygodnych fotelach w ciepłych mieszkankach, przy piwie, winie czy też kawie, i oglądamy w naszym supernowoczesnych telewizorach lub komputerach zmagania innych z brutalną rzeczywistością. Może nawet im kibicujemy. Gdzieś pomiędzy jednym chipsem a drugim pomyślimy sobie „Jacy biedni są ci ludzie…”, a później nagle przypominamy sobie o tym, że na innym kanale leci właśnie nasz ulubiony serial, więc sięgamy po pilota by natychmiast znaleźć się wśród naszych ukochanych bohaterów. A w przerwie na reklamę, jeśli oczywiście akurat natura nie pogoni nas do toalety, przypomnimy sobie o którejś ze światowych tragedii, więc ukradkiem zerkniemy, by przekonać się cóż tam się zmieniło. Ale tylko tak na chwilę, żeby nic nie przegapić, ani jednej sceny z naszego filmu. Informacje ze świata, stały się dla nas taką samą rozrywką jak telenowela, czy teleturniej. Sceny, które śledzimy na ekranach telewizorów,mjmnjuik (oj przepraszam, ale to ostatnie słowo napisał mój kot, który właśnie przebiegł mi po klawiaturze i myślę, że jest to jego koci głos w sprawie, którą tu poruszam) przez chwilę nas porywają, przykuwają naszą uwagę, lecz kiedy trwają zbyt długo przestają nas interesować. Same media zresztą zbyt długo przy nich nie obstają, no chyba, że maja znamiona sensacji, jak sprawa wspomnianej wcześniej elektrowni atomowej. Wszyscy przecież boją się powtórki Czarnobyla, więc tym łatwiej będzie skupić uwagę potencjalnych odbiorców. A przecież to, co dzieje się w elektrowni Fukaido, to tylko jeden ze skutków trzęsienia ziemi sprzed tygodnia. Jeszcze kilka dni temu świat fascynował się nieszczęściem tysięcy ludzi czekającymi na ratunek na dachach swoich domów. Dziś kiedy woda już przeszła, mało kogo to obchodzi. A przecież dla ocalałych tragedia trwa nadal. Oni stracili najbliższych, a jeśli nawet ci ocaleli, to z wodą popłynął dorobek ich życia. Teraz żyją w prowizorycznych warunkach, bez jakiejkolwiek przyszłości. Ale to zbyt mało emocjonujące, mało kogo obrazy tych baraków skłonią do pozostania przed telewizorem, więc trzeba poszukać czegoś bardziej porywającego, przecież najważniejsza jest oglądalność.


Nie wiem z czego to wynika, ale w czasach, kiedy o straszliwych zbrodniach dowiadujemy się niemal natychmiast, staliśmy się całkowicie obojętni na cierpienie innych. Owszem, oglądamy te wszystkie filmiki zarejestrowane podczas klęsk żywiołowych, wpatrujemy się w zdjęcia z kolejnych wojen, ale robimy to bez żadnej refleksji. Być może przez chwilę pomyślimy o czyimś nieszczęściu, ale trwa to najwyżej kilka, może kilkanaście sekund i już klikamy na kolejne zdjęcie, następny film. Obrazy te stały się dla nas taką samą rozrywka jak wytwory Hollywoodu, a kiedy zaczynają nas nudzić przełączamy na inny kanał. Tam jednak w przeciwieństwie do seriali, są żywi ludzie. Ludzie którzy muszą zmagać się z żywiołem, ludzie którzy postanowili przeciwstawić się zdeprawowanej dyktaturze, ludzie, którzy potrzebują naszego wsparci, naszej pomocy.

A na zakończenie link do pieśni-hymnu libijskiej rewolucji. Przez ostatnich kilkanaście lat, bezduszni, europejscy politycy zapomnieli o bestialskiej dyktaturze, tylko dlatego, że przywódca (zbrodniarz) tego kraju porzucił terroryzm i zaczął robić interesy ze ślepym Zachodem Nie możemy zapomnieć o ludziach, którzy postanowili walczyć o własną wolność!


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s