Dziś w końcu przygotowałem rower do kolejnego sezonu. Porządnie go wyczyściłem, napompowałem koła, nasmarowałem łańcuch i po raz pierwszy w tym roku ruszyłem przed siebie. Planowałem to już od dawna, ale jakoś wciąż brakowało czasu. Dzisiejsza trasa nie była zbyt imponująca, ale i tak wymiękłem. Mały podjazd pod niewielką górę i myślałem, że rozsadzi mi płuca. Kiedy jednak wróciłem do domu, pomimo zmęczenia, czułem się naprawdę wspaniale. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się znacznie więcej czasu spędzić na dwóch kółkach niż w sezonie poprzednim. Mam dość ambitny (jak na mnie) plan poznania wszystkich dróg i ścieżek przynajmniej w promieniu 15 – 20 km od domu. A jest tego sporo, więc teraz niech tylko dopisze pogoda i znajdzie się trochę czasu, a myślę, że uda mi się zmobilizować do rowerowych wypraw.