Tydzień temu nasz Hektor po raz pierwszy w swoim krótkim życiu (7 miesięcy) miał okazję wyjść poza dom. Nieco zdezorientowany, ale bardzo ciekawy, zaczął krążyć po łące, niebezpiecznie zbliżając się do lasu. Tu powąchał źdźbło trawy, tam pobawił się gałązką, powoli wtapiając się w tło. Wyglądał, tak jakby narodził się wśród traw i krzaków.
W końcu jednak stwierdził, że dosyć tych wrażeń i skrył się w rękawie mojej kurtki, gdzie szybko zasnął.
I tylko Megi, szczęśliwa z dłuższego spaceru, niestrudzenie szalała wśród traw.