Nie od dziś wiadomo, że największymi piwoszami na świecie są Czesi. Nic zresztą dziwnego, mało, który trunek o bursztynowej barwie, może się równać z tymi, które powstają za naszą południową granicą. Czech lubi sobie usiąść z chłodnym, pienistym napojem, wraz ze swoimi przyjaciółmi, znajomymi czy sąsiadami, a kiedy złocisty płyn zaczyna na niego oddziaływać, Czech uwielbia z nimi porozmawiać. Dzięki temu wśród naszych słowiańskich kuzynów, wytworzyła się wspaniała umiejętność opowiadania. To prawdziwi gawędziarze. Dzięki tej umiejętności nad Wełtawą narodziła się naprawdę świetna literatura. Najlepszym dowodem na to, jest książka „Śmierć pięknych saren” Oty Pavla. Książka, ta jest cudowną opowieścią o magii dzieciństwa. Głównym bohaterem jest pechowy komiwojażer, którego przez życie prowadzi wiara w sukces. Chwilami wydaje się, że jest już go bliski, lecz wówczas dochodzi do kolejnego nieszczęścia. Ten jednak nie traci nadziei i rzuca się ku kolejnemu przedsięwzięciu, będąc prawdziwym herosem w oczach syna – narratora. „Śmierć pięknych saren” to przykład tego, jak poprzez humor i ironię opowiadać o rzeczach trudnych i tragicznych. To wspaniała literatura, której bohaterami są ludzie i ich problemy, przyroda i namiętności. A jakby tego było mało, miałem okazje zapoznać się z nią nie gdzie indziej, tylko właśnie w Czechach (okolice Jesenika), sporą jej część czytając nad niewielkim stawem, a staw i ryby są bardzo ważnymi elementami tej opowieści. Dzięki temu jeszcze lepiej wczułem się w klimat tej książki.