Przez ostatnie trzy, słoneczne tygodnie, kompletnie zapomniałem o ty, że jesień ma też swoje ponure oblicze. Dzisiaj rano zostało mi to bardzo brutalnie uświadomione. Półmrok, wiatr i deszcz. Nienawidzę takiej pogody. Przecież zaledwie od kilku godzin muszę zmagać się z brakiem słońca, a już zaczyna mnie opanowywać smutek i marazm. Mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowa odmiana i już wkrótce będziemy cieszyć się tym, co ta pora roku ma najpiękniejsze.
A przecież jesień to nie tylko chłód i szarość, ale także przecież niesamowite kolory, obezwładniające zapachy, a także przepyszne grzybowe sosy mojej żonki. Sam grzybów jednak nie zbieram, kompletnie się na nich nie znam, zresztą nie muszą koniecznie znajdować się na talerzu, one same w sobie, stanowią prawdziwą ozdobę lasu, a dowód poniżej: