W końcu mam wolny weekend i to na dodatek czterodniowy. Po kilku tygodniach bez dnia wolnego, mogę docenić, jak ważny jest czas, który można po prostu poświęcić na lenistwo, aby się z restartować i zupełnie zapomnieć o pracy. Więc korzystając z okoliczności przyrody ruszyłem na pobliskie łąki. Bardzo tego potrzebowałem. Moje stawy trzeszczały z radości, a serducho waliło radośnie, mogąc w końcu pracować w zupełnie innym rytmie niż zazwyczaj. Radocha była ogromna, no bo było z czego się cieszyć. Błękitne niebo, słońce , soczysta zieleń i śpiew ptaków, czyli okoliczności, z których potrafię czerpać moc. I przez te dwie godziny spaceru czułem tę niezwykła siłę, która zakręciła moim umysłem jak super dopalacz. Ale właśnie takim dopalaczem jest dla mnie natura. Najpotężniejsza siła w naszym świecie.