Krótko o… serialach cz. 13 Son of Anarchy vs Mayans

W ostatnich tygodniach miałem okazję obejrzeć dwa seriale o motocyklowych gangach, czyli „Synów Anarchii” oraz „Mayans MC”. Do „Synów…” próbowałem zabrać się, kiedy jeszcze serial był realizowany, ale coś nie zaskoczyło. Po prostu to nie był ten czas. Gdy jednak nadeszła kwarantanna i pojawiło się nieco więcej czas, chcąc odgonić od siebie różne niezbyt ciekawe myśli, sięgnąłem po „Mayans MC”. I przyznać muszę, że nawet spodobał mi się klimat serialu. Postanowiłem więc dać jeszcze jedną szansę „Synom…” i wciągnęło mnie na dobre. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdzieś tam od końca sezonu 4 zaczęło się coś psuć, twórcy serialu zaczęli być coraz bardziej niekonsekwentni i za wszelką cenę dążyli do tego, żeby napędzać akcję. Ale to nieważne, ja to kupiłem. Cóż, po prostu lubię ciekawe opowieści, w których sporo się dzieje. A tu tak jest. No i ten ostatni sezon z finałową sceną. Epickie zakończenie. Bardzo się obawiałem tego, że scenarzyści pójdą drogą twórców „Dextera” i zrobią z głównego bohatera drwala ukrywającego się w Kanadzie, czy na innej Alasce. Ale nie. Tu zamknięcie jest takie jakie być powinno.

Natomiast co do serialu „Mayans MC”. Na razie obejrzałem tylko jeden sezon. Nie wciągnął mnie tak jak „Synowie…”, ale całkiem dobrze mi się go oglądało. Serial bardziej skupia się na działalności przestępczej gangu, ich związku z kartelem i walce ze stróżami prawa, niż na samych relacjach między jego członkami. W „Synach…” postacie były tak wykreowane, że niemal od razu zaczęło się ich lubić, a w „Mayans MC” tego nie ma. Jest to po prostu słabszy zamiennik.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s