Krótko o… płytach cz. 26

Rok 1991 był naprawdę wyjątkowy w dziejach muzyki rockowej (i gatunków pokrewnych). To wówczas ukazują się tak wielkie albumy jak: Metallica – Metallica, Nevermind – Nirvana, Ten – Pearl Jam, Gothic – Paradise Lost, Arise – Sepultura, Live Facelift – Alice in Chains. Out of Time – R.E.M., Badmotorfinger – Soundgarden. A to tylko niewielka część tego co przyniósł nam początek lat 90-tych XX stulecia. Także w Polsce, w której nastąpiła eksplozja rocka głownie alternatywnego, który z muzyki niszowej stał się na krótko dominujący, pojawiło się kilka ciekawych albumów, z których najważniejszym jest z pewnością Legenda zespołu Armia. Przypomniałem sobie o tym wydarzeniu słuchając nie tak dawno audycji Radioaktywni w RNŚ i od razu musiałem wrócić do tej niesamowitej muzyki. Już samo powstanie tego krążka jest niezwykłe. Muzycy zespołów Armia i Izrael spędzili kilka miesięcy w punkowej komunie, którą stworzył Marcin Miller we wsi Stancewo w pobliżu Augustowa. Zakupił sprzęt muzyczny, na którym mogli wyżyć się muzycznie i nagrywać. Jak wspominał Tomek Budzyński, oderwanie się od wielkiego miasta oraz atmosfera otaczającej ich przyrody bardzo mocno wpłynęły na tworzoną przez artystów (Brylewski, Budzyński, Banasik) muzykę. Dzisiaj Legenda ma status płyty legendy. I słusznie! W czasach bezkompromisowości polskiego punka, który zawładną festiwalem jarocińskim Armia nagrała płytę, która łączy w sobie szybkość i prostotę gatunku, z poetyckimi tekstami Budzyńskiego. Jest mocna i liryczna zarazem. Ma w sobie patos i niesamowitą siłę.  Utwory takie jak Gdzie ja tam będziesz ty, To moja zemsta, czy Trzy bajki są genialne i dla mnie nie tracą swojej siły pomimo upływu czasu. Nie wiem, ile razy będąc w lesie w mojej głowie rozbrzmiewała Opowieść Zimowa, a ja wówczas rozglądałem się za tajemniczą wieżą lub jej ruinami. Na tej płycie każdy kolejny utwór to wciągająca opowieść, z którą zostaje się na długo. A waltornia Banasika i gitara Brylewskiego tworzą dla nich wręcz magiczne tło.

Ale to nie od Legendy zaczęła się moja przygoda z Armią, tylko od wydanej w 1994 r. Triodante.

Triodante to punkowo metalowa Boska Komedia, która sprawia, że Dante stał się zrozumiały dla nastolatka, żyjącego u schyłku XX w. Poza własnymi tekstami Budzyński sięgnął także po wiersze Samuela Becketta i Artura Rimbauda. A przyznać się muszę do tego, że z poezją zawsze miałem problem. Mówię i myślę prozą. Natomiast kiedy wiersz zostaje ubrany w muzykę, i to niekoniecznie lekką, zaczyna do mnie przemawiać. I tak właśnie było z Triodante. Przez kilka miesięcy nie potrafiłem oderwać się od tej płyty, a właściwie kasety, bo w takiej właśnie formie pierwotnie pojawiło się to wydawnictwo. A kiedy jeszcze zobaczyłem w telewizji przygotowane do tej muzyki widowisko, oszalałem. I chociaż dziś wydaje się to dość prymitywne, to wówczas robiło ogromne wrażenie.  Do dziś, chociaż słucham tej płyty rzadko, ściska mnie coś mocno za serducho już przy pierwszych dźwiękach, otwierającego ją Wyludniacza. Triodante Armii to jedna z najważniejszych płyt w moim życiu. W polskiej muzyce rockowej trudno znaleźć coś równie wielkiego, a w momencie ukazania się jej z pewnością była na poziomie światowym. Niestety po reedycji ciężko znaleźć oryginalną 7 utworową wersję, która sprawiał, że był to album doskonały, a nawet jeśli udałoby mi się wygrzebać gdzieś kasetę, to nawet nie miałbym na czym jej odtworzyć. Te trzy dodatkowe utwory rozerwały monolit jaki wcześniej stanowiła Triodante.

Żadna późniejsza płyta Armii nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia, chociaż bardzo lubię Ducha, zresztą nie gardzę także i Drogą, ale brak im tej siły, patosu, połączonych z surowością. A kiedy nastał wiek XXI przestałem się tym zespołem interesować. Może jednak warto do niego wrócić? To takie moje małe zadanie na zbliżającą się jesień.

8 Comments

  1. Armia po LP Droga była dla mnie już niskosluchalna. Ale muzyka z AntiArmia , Triodante a zwłaszcza LEGENDA nieustannie w moim krwioobiegu . Kilka lat temu byłem na koncercie w Warszawie na który przyszło z 70 osób. Smutno było kiedy się pomyślalo że na Armii klub Stodoła pękał w szwach. Mam nadzieję, że 5.11. będzie tłum w Remoncie i świetny koncert.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s