
Poza okładkami płyt, które zachwycają, zdarzają się takie, które określam mianem „dziwne”. Kiedy na nie patrzę zastanawiam się co skłoniło osoby decydujące o wydaniu płyty, żeby właśnie ta grafika ją otwierała. Czasami pewnie chodzi o żart, a czasami… no właśnie, CO? Nie wiem czy nie są ciekawsze od okładek, które zachwycają, no przynajmniej niektóre z nich. Zresztą, kiedy dziś im się przyjrzałem, to pojawiło się w mojej głowie pytanie, dlaczego akurat je tam umieściłem, a nie wrzuciłem wśród tych które mnie zachwyciły. Dziwne czy nie, poniżej znajdują się te okładki, które w 2001 roku, w momencie, kiedy je zobaczyłem po raz pierwszy wrzuciłem do folderu o nazwie „dziwne”.























Niektóre mają za zadanie przerazić, przestraszyć i szokować, ponieważ to najlepiej się sprzedaje.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
…a jeszcze inne, oprócz funkcji wymienionej przez Ultrę, są ukrytym kodem. Komunikują się z odbiorcą, dają mu znaki, są rozpoznawalne tylko w niewielkim (lub większym 🙂 kręgu odbiorców. Miałem okazję fotografować kilka koncertów, które trudno czasem było zaklasyfikować do muzyki łatwej i przyjemnej. Łączyła je widownia. Naprawdę kolorowa, inna i głęboko tkwiąca w tej subkulturze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Coś o tym wiem. Sam pamiętam jak się jeździło do Katowic na Metalanię i tam nagle człowiek znajdował się w końcu we własnym plemieniu. Za każdym razem to było niezwykłe przeżycie, nie wspominając o muzyce.
PolubieniePolubienie
Przypomina mi się. żę w podobnym stylu była okładka Nirvany In utero
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, nawet w czasach kiedy okładka płyty naprawdę miała znaczenie, albumy wybitne otrzymywały niezbyt ciekawą szatę graficzną.
PolubieniePolubienie