Krótko o… książkach cz. 42 – Siła muzyki!

Dziś dwie książki, których bohaterką jest muzyka. Jest to najbardziej działający na mnie rodzaj ludzkiego geniuszu tworzenia. Nic tak mnie nie rusza jak wydobywające się z głośników dźwięki. To właśnie muzyka potrafi dotknąć najbardziej skrywanych zakątków mojej duszy. Czasami warto o muzyce poczytać. Poniżej dwie propozycje przybliżające dwa drogie mi nurty, jazz i metal. A jeszcze jedno, czytając te książki, koniecznie trzeba mieć włączoną odpowiednią muzykę, dopiero wówczas można w pełni wczuć się w ich treść.

Piotr Jagielski, Święta tradycja, własny głos. Opowieści o amerykańskim jazzie

Książka Piotra Jagielskiego to opowieść o osobowościach tworzących jazz. Bohaterami kolejnych rozdziałów są prawdziwe sławy takie jak Miles Davis, Sonny Rollins, Louis Armstrog, czy Billie Holiday. Jagielski przybliża nam także kilku mniej znanych, którym nie brakowało talentu tylko szczęścia. To historia jazzu z perspektywy ludzi, którzy mieli na niego największy wpływ. Ale to także historia XX wiecznej Ameryki, pełnej uprzedzeń, nienawiści rasowej, Ameryki rewolucji obyczajowej. Jej bohaterowie to osoby obdarzone wielką wrażliwością, które często nie potrafiły poradzić sobie z otaczającym ich światem sięgając po wszechobecne używki, które z kolei często doprowadzały ich do zguby. Święta tradycja, własny głos może stanowić świetny początek do przygody z jazzem, Piotr Jagielski cierpliwie tłumaczy zawiłości gatunku doradzając jednocześnie po co sięgnąć by móc się w tej muzyce zakochać.

Piotr Dorosiński, Rzeźpospolita

Już sam tytuł sprawia, że nawet nie wiedząc o czym będzie ta książka, chętnie bym po nią sięgnął. Natomiast świadomość, że jest to opowieść o polskiej scenie metalowej lat 90-tych sprawiła, że musiałem ją mieć. Rzecz bardzo nostalgiczna. Sam pamiętam „pirackie” kasety kupowane na targowisku wprost z polówki, czy ziny, które zdobywało się jakimś cudem, by je zaczytać. Każda informacja na temat jakiejś kapeli była bezcenna. Więc tym cenniejsze jest móc teraz dowiedzieć się z licznych wywiadów znajdujących się w Rzeźpospolitej, jak te sprawy wyglądały właśnie od strony samych zespołów. Problemami sprzętowe, nieiwle miejsc nadających się na koncerty, wielkie koszty nagrania własnego materiału, którego i tak nie było jak wydać i wielkie wsparcie od metalowej braci fanów, którzy wiernie stawiali się na koncertach. To były fantastyczne zespoły, które swoimi umiejętnościami i pomysłami w niczym nie ustępowały swoim zachodnim odpowiednikom, niestety nie mieli oni takich samych szan, więc z czasem musieli zwrócić się ku zwyczajnemu życiu zdejmując skórzane kurtki i obcinając pióra. Iść do normalnej pracy by utrzymać rodzinę. Bardzo nielicznym (Vader), którzy włożyli w to ogrom pracy udało się wyjść poza rodzimą scenę i osiągnąć światowy sukces, o pozostałych przypomina Rzeźpospolita.

5 Comments

  1. Żadnej książki nie znam. 🙂
    Dzięki za podsunięcie lektury, ostatnio temat zaniedbany, przyznam szczerze.
    Zasyłam serdeczności

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Aru Anuluj pisanie odpowiedzi