Wczoraj, nasz piękny kraj został całkowicie zaskoczony przez zimę, która o tej porze roku raczej się nie zdarza. Zaskoczeni zostali drogowcy, energetycy, którym tym razem można wybaczyć brak przygotowania. Jeszcze tydzień temu mieliśmy pogodę jakby to było późne lato, lub wczesna jesień, a tu bez ostrzeżenia, śnieg, wichury, mróz. U nas (Opole), nie jest najgorzej. Głównie pada deszcz, czasem tylko zmienia się w deszcz ze śniegiem. Tylko ten przeraźliwie mroźny wiatr. Kiedy termometry wskazywały jakieś 2 stopnie w plusie, temperatura odczuwalna wynosiła zaledwie minus dziesięć. Wystarczyła chwila spędzona poza domem, by się przeziębić. Kiedy jednak widzę w sieci, co dzieje się w Małopolsce, w górach czy na Wybrzeżu to zaczynam doceniać listopadową aurę za oknem.
Wraz z pogorszeniem się pogody, nastąpiło pogorszenie nastroju. Mam totalny zjazd samopoczucia. Czuję się całkowicie pozbawiony sił. Kompletnie nic mi się nie chce, na niczym nie potrafię się skupić. Nie wróży to zbyt dobrze na najbliższe miesiące. Niewielką nadzieję rodzą tylko prognozy, które informują, że już w przyszłym tygodniu ma nastąpić ocieplenie i powrót „złotej jesieni”. Oby tylko się sprawdziły.