Pozostały już tylko dwa dni do końca roku i w związku z tym postanowiłem podsumować go. Nie będę się jednak rozwodził nad tym, co mi się przydarzyło, a trzeba przyznać, że pod tym względem był to rok dość ciekawy i w życiu osobistym bardzo udany. Moje podsumowanie roku, to rodzaj nagród. Zastanawiałem się jakby takie nagrody, gdyby istniały, miały się nazywać i po dość długich rozmyślaniach postanowiłem nazwać je Paździerzami. Oczywiście Paździerze, to tylko nagroda fikcyjna, nieco wirtualna, bo istnieje jedynie na moim blogu i jak najbardziej subiektywna, bo „otrzymują” ją dzieła, filmowe, muzyczne, czy literackie, które akurat mi szczególnie w ostatnim roku się spodobały. Regulamin Paździerzy dopuszcza rzeczy powstałe znacznie wcześniej, warunkiem jest jedynie to, że zapoznałem się z nimi akurat w mijającym roku i właśnie w wówczas wywarły one na mnie wilki wpływ.
Przejdę zatem do pierwszej kategorii, jaką jest LITERATURA
W tej kategorii chciałbym wyróżnić nieistniejącą statuetką, drewnianego Paździerza, bo zapomniałem wspomnieć, że Paździerz, statuetka niezbyt piękna, wykonany jest właśnie z tego jakże szlachetnego materiału. A jakby ktoś chciał wiedzieć z jakiego drzewa został wyrzeźbiony, to odpowiedź na to pytanie jest oczywista, z dębu.
tak by wyglądała statuetka Paździerza, gdyby istaniała
Wracając jednak do Paździerzy z dziedziny literatury, uważam, że na szczególną uwagę zasługuje proza Chucka Palahniuka. Dla mnie to istne objawienie literackie mijającego roku. Wystarczy wspomnieć tytuł jego najsłynniejszego dzieła „Fight Club”. We wcześniejszych wpisach wspomniałem już o „Opętanych”, no i niesamowitym „Rozbitku”. Palahniuk, mistrz szyderstwa, objawiający największe wady współczesnego społeczeństwa, wywołujący swoją prozą sprzeciw, chęć wyrywania bruku i rzucania w przedstawicieli establishmentu Anarchistyczny! Wspaniały!
Kolejnego literackiego Paździerza chciałbym przyznać Oldze Tokarczuk, tym razem za konkretną książkę, „Bieguni”. Wiem, to pozycja sprzed dwóch lat, ale latem dzięki niej mogłem odbyć niezwykłą podróż. Muszę, przyznać, że była to jedna z najbardziej fascynujących wypraw 2009 roku. Kto nie czytał, niech uczyni to jak najszybciej, bo w książce tej Tokarczuk pokazuje prawdziwe mistrzostwo literackie.
I jeszcze jeden autor zasługuje na Paździerza, Arkadij Babczenko za „Dziesięć kawałków o wojnie”, książkę, która mnie zdruzgotała, sponiewierała, zszokowała (pisałem o niej w sierpniu). Nadal, kiedy myślę o tej książce przechodzą mnie zimne ciary.
Książek ważnych było oczywiście znacznie więcej. Nie można zapomnieć o „Błaźnie” Moore’a, „Historii brzydoty” Eco, „Historii świata w sześciu szklankach” Standege’a, twórczości Eduardo Mendozy, „Cieni wiatru” Zafona, no i oczywiście „Głowie Minotaura” Krajewskiego. Niestety ilość kawałków dębowej kory, z której wykonane są Paździerze, jest dość ograniczona, a zostało mi jeszcze kilka kategorii.
Kategoria druga, FILM
Myślę, że dla kinematografii, pomimo kryzysu, był to rok bardzo ciekawy. Ja osobiście mam kilku faworytów. Pierwszeństwo, przynajmniej z racji wieku należy się Clintowi Eastwoodowi, za jego niezwykłe dzieło „Gran Torino”. Już sama kreacja głównej postaci, Walta Kowalskiego zasługuje na uwagę. Wspaniała gra twarzą i Eastwoodowskie „Mhrrr”, coś pięknego. Eastwood, który ponad połowę swojego życia grał twardzieli w filmach klasy „B”, czyli westernach i kiepskich sensacjach, kiedy wziął się za reżyserię zaczął nam serwować coraz poważniejsze dzieła. On nie musi się przejmować poprawnością polityczną hollywoodu. Wali prosto z mostu, w jego filmach czarne jest czarne, a białe jest białe. Filmy te, co jest rzeczą rzadko spotykana w Ameryce, po prostu, o czymś mówią.
Kolejnego, filmowego Paździerza otrzymuje mój faworyt, ekranizacja niezwykłego komiksu Alana Moore’a, „Watchman: Strażnicy”, grupa emerytowanych superbohaterów musi po raz ostatni ratować świat przed zagładą. Tu nie wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Najbardziej brutalny i psychopatyczny Komediant, najtrafniej potrafi ocenić ludzi i stworzoną przez nich rzeczywistość. Film świetnie zrealizowany, wspaniale oddający klimat komiksu i bardzo polityczny, do tego jeszcze niesamowita muzyka z lat 80 – tych i mamy wspaniałą rozrywkę i małe arcydzieło zarazem. Kto nie widział, niech jak najszybciej go zdobędzie, bo jest to na pewno jeden z najlepszych filmów 2009 roku, dla mnie osobiście numer jeden.
Prawdziwym odkryciem minionego roku jest dla mnie twórczość Takeshi Kitano. Pisałem już o nim kilka tygodni temu przy okazji filmu „Achilles i żółw”, jednak najbardziej niesamowity film tego twórcy, to „Niech żyje reżyser!” – specjalny Paździerz dla Takeshiego za całokształt twórczości.
Wśród całej masy naprawdę świetnych filmów, które w tym roku obejrzałem na uwagę zasługuje jeszcze „Zapaśnik” z niesamowitą Marisą Tomei, która zapracowała na Paździerza dla tego filmu 😉
I jeszcze jeden, specjalny Paździerz, na życzenie mojej czujnej małżonki (sam nie wiem jak mogłem zapomnieć o tym filmie). Wyróżnienie, za najlepszą komedie roku otrzymuje „Kac Vegas”. O filmie już pisałem i myslę, że nie trzeba wyjaśniać. Mam nadzieję, że historia tam opowiedziana, pozostanie dla mnie filmową fikcją.
I na koniec Paździerz dla filmu polskiego, którego otrzymuje bezapelacyjnie najlepszy film minionego roku „Wojna polsko – ruska”. Film, do którego długo się przymierzałem, okazał się totalnym zaskoczeniem. Powalający, niesamowity, oryginalny, czegoś takiego w rodzimej kinematografii właśnie mi brakowało.
Trzecia kategoria, w której postanowiłem przyznawać Paździerze, pokrewna jest poprzedniej, to SERIALE, które trzeba jednak traktować oddzielnie. Zresztą tym tematem zamierzam się szerzej zająć w przyszłości. Przejdę więc do Paździerzy dla seriali.
Pierwszy z nich, to prawdziwe objawienie, „Dexter”, opowieść o techniku policyjnym zajmującym się analizą krwi, będącym jednocześnie psychopatycznym mordercą, wzbudzającym jednak w widzu sporą sympatię, bo przecież morduje tylko tych złych i to takich, którzy wywinęli się prawu. Zwłaszcza pierwsza seria „Dextera” zasługuje na szczególną uwagę. Później robi się zbyt… normalnie.
Kolejnego Paździerza chciałbym przyznać świetnemu serialowi komediowemu „Nazywam się Earl”. Zabawny, aż do bólu brzucha. Bohaterowie serialu to istna galeria niesamowitych dziwaków. Szkoda tylko, że TVP nadawała go w niedzielę późnym wieczorem, no ale ta instytucja na pewno nie zasługuje na żadne wyróżnienie, za swoje działania.
Nie mógłbym nie przyznać Paździerza „Simpsonom”, ten serial jest nieśmiertelny, a Homer jest moim idolem. Jestem właśnie przy 8 serii, w Stanach właśnie leci 20 sezon, więc jeszcze długo będę się świetnie bawił przy Simpsonach.
Dobrych seriali jest znacznie więcej niż te trzy przeze mnie wyróżnione. Z pewnością na uwagę zasługuje „Sześć stóp pod ziemią” – opowieść o perypetiach rodziny grabarzy, „Dr House”, czy też „Californication”, z którym ostatnio zacząłem się zapoznawać. Brak jednak dobrych seriali polskich. Ostatni dobry serial to „Ekipa”, którego realizację jednak przerwano. Jeszcze tylko „Ranczo” wyróżnia się z całej plejady mniej lub bardziej nudnych tworów naszych stacji telewizyjnych.
Na tej kategorii zakończę pierwszą część wielkiej gali, wręczenia Paździerzy nagród jak najbardziej subiektywnych. W drugiej części czekają nas jeszcze statuetki w takich kategoriach jak, muzyka, wydarzenie, osobowość, odkrycie i rozczarowanie.