MUZYKA, jeszcze kilka lat temu gdybym przyznawał tego typu wirtualne wyróżnienia, z pewnością byłaby to pierwsza z kategorii. Jednak od jakiegoś czasu, zacząłem się coraz bardziej oddalać od tej dziedziny sztuki. Nie żebym nie słuchał muzyki, po prostu zazwyczaj to co leci jest mi całkowicie obojętne, pod warunkiem, że nie drażni. Nie mam również ambicji bywania na koncertach. Przejdę jednak do muzycznych Paździerzy. W tym roku nie było nic tak powalającego jak zeszłoroczna płyta Lao Che, jednak na wyróżnienie z pewnością zasługuje zespół Łąki Łan za swoja płytę „ŁąkiŁanda”. Energia, dowcip i mieszanie gatunków, a zresztą, co ja się będę rozpisywał, to trzeba usłyszeć:
Specjalnego Paździerza chciałbym przyznać zespołowi Napalm Death, za najnowszy album „Time waits for no slave”. Przeszło dwadzieścia lat na scenie i wciąż w doskonałej formie. Ta nagroda to rodzaj hołdu dla całego gatunku, bo chociaż death metal i pokrewne nie należą do głównego nurtu muzycznego, to wciąż zaznaczają swoją obecność, a tego typu muzyka jest potrzebna (przynajmniej mi). Dziękuję panom z Napalm Death za świetny album i czekam na następne. Poniżej, tylko dla odważnych:
Kolejne wyróżnienie wędruje do twórcy szczególnego, który stał się istnym objawieniem mijającego roku, do Boba Dylana. To postać niezwykła, a jego twórczość, cóż wspaniała, inspirująca, natchniona… to niesamowite, co się dzieje z moją żoną kiedy usłyszy piejący głos Dylana przerywany piskliwymi dźwiękami harmonijki. Wpada wówczas w trans, chwyta ją jakaś nieznana moc twórcza, kolejne pomysły zaczynają kotłować się w jej umyśle. Nie wiem co jest w tej muzyce, ale to naprawdę działa. Po co się upalać, truć alkoholem, wystarcza Dylan, by doznać niezwykłych wizji. Paździerz dla Boba Dylana za całokształt.
I jeszcze jeden, mały, muzyczny Paździerz, tym razem dla kanadyjskiego komika, Jona Lajoie’a, którego piosenki bawiły nas przez kilka kolejnych tygodni. Facet świetnie śpiewa, pisze niezłe teksty, wyśmiewając najważniejsze kierunki współczesnej muzyki popularnej. Jest w tym naprawdę świetny. A teledyski!
Kolejna kategoria to WYDARZENIE. Tym razem jednak nie przyznaję, żadnej nagrody, w postaci statuetki Paździerza. W tej kategorii, podsumowując mijający rok jedno wydarzenie, tym razem z życia osobistego, wysuwa się na pierwsze miejsce. To ślub. Wydarzenie uroczyste, ekscytujące, i pełne znaków zapytania, jeśli chodzi o jego skutki. Puki co, jest super i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Przejdę więc może do kolejnych Paździerzy, tym razem kategoria, którą nazwałem OSOBOWOŚĆ. Tutaj numer jeden to Jaś Kapela. Poeta (slamer), bloger i pisarz. Wnikliwy obserwator naszego życia społecznego oraz komentator wydarzeń i zjawisk kulturalnych, właściwie popkulturalnych. Niejeden film obejrzałem dzięki recenzjom Jaśka, to on zachęcił mnie do sięgnięcia po „Dextera”. Jego wpisy, niejednokrotnie były natchnieniem do moich własnych przemyśleń zamieszczanych na blogu. Jaś Kapela jest też żywym dowodem na to, by nie osądzać nikogo po wyglądzie. Ostatnio jednak zrobił sobie świąteczno – noworoczną przerwę w pisaniu, mam jednak nadzieję, że kiedy tylko minie sylwestrowy kac, pojawi się kolejny felieton Jaśka.
Początkowo planowałem nadać tylko jednego Paździerza za osobowość, pisząc jednak stwierdziłem, że jeszcze dwie postacie zasługują na szczególne wyróżnienie. Pierwszą z nich jest Woody Allen, postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. To nie tylko wybitny twórca, niezwykłych filmów, ale również niesamowity pisarz. Jego opowiadania są rewelacyjne. Dowcipne, pomysłowe. Woody jest świetnym obserwatorem i nie waha się wykpić, często aż do bólu tego, co go razi. Ale to nie wszystko, bo Woody Allen jest też świetnym muzykiem i chociaż jazz orleański nie jest moim ulubionym gatunkiem, to przyjemnie się tego słucha. I jedno jest zastanawiające, jak on to robi, że ma na to wszystko czas.
Ostatnią osobowością minionego roku jest bez wątpienia Homer Simpson. Piwny filozof. Pączkowy smakosz. Postać nie tuzinkowa, przynajmniej z postury. Ciekawe, czy ktoś zastanawiał się ile tuzinków zmieści się w jednym Homerze? Brak mózgu, nadrabia posiadaniem ogromnego serca. Uwielbiam faceta.
Przejdźmy do kolejnej kategorii ODKRYCIE ROKU
Największych odkryciem roku 2009 jest „Górowski Full” zwany również „Ryśweiserem”, czyli piwo ważone przez mojego teścia. Myślę, że należy mu się specjalny Paździerz za ten wynalazek. Coś wspaniałego. Piwko najwyższej klasy, tak pod względem smaku, jak i walorów specjalnych. Cudowny specyfik, już w połowie kufelka przechodzi ból głowy, po całym, zaczynają znikać troski. Zaiste, szlachetny, mistyczny napitek.
Kolejnym, ważnym odkryciem mijającego roku są komiksy, zwłaszcza te autorstwa Naila Gaimana. Pod ich wpływem oraz rysunków Edwarda Goreya, sam zacząłem nieco eksperymentować z tą formą ekspresji „artystycznej.”
No i pozostała mi ostatnia kategoria, którą właściwie powinienem nazwać antykategorią, ROZCZAROWANIE – PORAŻKA ROKU
Tu postanowiłem przyznać dwa Różowe Paździerze, które mają symbolizować mój szczególny niesmak wywołany przez wydarzenie lub zjawisko. Pierwszy należy się komitetowi noblowskiemu (celowo nazwę tego gremium piszę małą literą), za przyznanie pokojowego Nobla, Barakowi Obamie. Wiele nad tym myślałem, sporo na ten temat przeczytałem i wciąż nie mam przysłowiowego, zielonego pojęcia, za co otrzymał on tę nagrodę. Inna sprawa, że facet, gdyby miał nieco rozumu, przyzwoitości i poczucia honoru, po ładnych podziękowaniach, odmówiłby przyjęcia tej nagrody. Czyż nie pięknie wyglądałby taki scenariusz: Obama na wieść o nagrodzie zwołuje specjalną konferencję prasową w miejscu gdzie stały wieże WTC, podczas której mówi o tym jak czuje się zaszczycony owym wyróżnieniem i pokładanymi w nim nadziejami, jednak mówi również, że nie może przyjąć nagrody, ponieważ nie czuje, by w jakikolwiek sposób na nią zasłóżył, następnie wskazuje jako ewentualnych beneficjentów pokojowego Nobla, chińskich więźniów politycznych, na zakończenie zaś mówi o tym, że ma nadzieję, że w czasie sprawowania urzędu prezydenckiego uda mu się, poprzez podejmowane zadania , zapracować na Pokojową Nagrodę Nobla, w każdym bądź razie podejmie wszelkie możliwe działania, by to osiągnąć. Piękne? Jednak nie realne. Nie dziś. Brak jest mężów stanu. Nie ma już ludzi honoru (wymarli wraz z dinozaurami). Bo przecież, jak ładnie wygląda w życiorysie to, że w przeciągu roku osiąga się najwyższy urząd, w największym imperium współczesnego świata, a następnie otrzymuje się najważniejszą, najbardziej prestiżową nagrodą, jaką można dziś być uhonorowanym (pomijając oczywiście statuetkę Paździerza).
Postanowiłem przyznać jeszcze jednego Różowego Paździerza. Jednym z największych rozczarowań w ostatnim czasie jest polskie piwo. Jest ono coraz gorsze. Już nie tylko wywołuje potwornego kaca, nie spotykanego po żadnym innym, to jeszcze trudno znaleźć takie, które nie byłoby paskudne w smaku. Właściwie trudno je nazywać tą szlachetną nazwą, jego producenci opierają się na chemii, której skutki są straszliwe. Jak to dobrze, że w ostatnim czasie, coraz łatwiej jest kupić wytwory czeskich piwowarów, tam naprawdę, jak mało gdzie znają się na ważeniu piwa. To prawdziwi arcykapłani, chmielowej religii.
I na zakończenie jeszcze jeden, specjalny, złoty Paździerz – uwaga będę słodził. Tym ostatnim Paździerzem chciałbym uhonorować moją żonę. Basiu dziękuję Ci za wsparcie i wiem, że życie ze mną nie należy do najprostszych. Mam charakterek i to w tym złym znaczeniu. Będę się starał, żeby nasz związek przetrwał, by burz po drodze było jak najmniej, bo jesteś dla mnie objawieniem nie tylko ostatniego roku, nie tylko tych przeszło trzech lat naszej znajomości, lecz mojego życia.
I tym pozytywnym akcentem chciałbym zakończyć galę wręczenia Paździerzy, galę podsumowującą mijający rok 2009. Niestety, zaproszone gwiazdy, mające wystąpić dziś wieczorem nie dotarły, ale może to i lepiej, bo skromne fundusze nie pozwoliły nam na wynajęcie Sali Kongresowej oraz opłacenie Grażyny Torbickiej, bez której żadna gala w naszym cudownym kraju, odbyć się nie może. Spotkamy się za rok, na gali wręczenia Paździerzy 2010!