Armia i „sper moce”

Z pewnością każda armia świata chciałaby mieć „super żołnierzy”, wojowników nie znających strachu, nic nie robiących sobie z bólu, nie czujących zmęczenia. W tym celu, już od tysiącleci odurza się żołnierzy, różnego rodzaju specyfikami. Siejący strach wojownik, to nie tylko odpowiednie warunki fizyczne, ale również, a właściwie przede wszystkim, psychiczne. Nawet polska armia chce stworzyć super żołnierza. Badając kod genetyczny przyszłych rekrutów, chce wybierać tylko takich, którzy byliby odporni na stres i niektóre choroby. Pod takim kontem rekrutuje się żołnierzy jednostek specjalnych w Stanach.

A gdyby udało się armii zatrudnić lub pozyskać ludzi o niezwykłych zdolnościach. Pochmurny dzień uniemożliwia atak powietrzny, wychodzi mały oddział i rozgania chmury siłą woli. Nie wiemy gdzie ukrywa się Bin Laden, czy inny maniak, wystarcz wykorzystać telepatę, który poda nam dokładną lokalizację kryjówki złoczyńcy, a wówczas ręka, noka, mózg na ścianie. Chcemy pozbyć się krwawego dyktatora, zagrażającemu swym potencjałem nuklearnym światu, nic prostszego, nasz agent, o super mocach samą siłą woli zatrzyma bicie serca bestii. Niemożliwe! Rosyjscy naukowcy, którzy kontynuują badania rozpoczęte jeszcze w czasach świetności Związku Radzieckiego, twierdzą, że takie zdolności jak telepatia, czy telekineza, zapisane zostały w naszym kodzie genetycznym. A skoro nad wykorzystaniem ewentualnych „super zdolności” dla celów wojskowych pracowali sowieci, to z pewnością nie pominęli takiej możliwości Amerykanie. Może, w którejś z liczny amerykańskich baz, znajduje się ukryty ośrodek, w którym służą „super żołnierze”? Możliwe jest, że wizja Jona Ronsona, która zekranizowana została w postaci filmu „Człowiek, który gapił się na kozy”, nie jest do końca fikcją. Podobno tak sugeruje autor, który zasłynął głównie jako dziennikarz, demaskator światowych teorii spiskowych. Książki jeszcze nie czytałem, ale jak tylko się ukaże, z pewnością po nią sięgnę. Obejrzałem za to film. Robi wrażeni i daje do myślenia. No i przede wszystkim, to naprawdę zabawna komedia. Nie spotkamy tu superbohaterów pokroju Supermana czy X – manów. Jednostkę „super żołnierzy”, stanowi tu zgraja zwolenników New Age, zatrudniona przez amerykańską armię, którym czasem coś niezwykłego wyjdzie, z tym, że nie do końca wiadomo, czy w wyniku zastosowania super zdolności, czy też po prostu, przez przypadek. Film jest świetny, to nie tylko niesamowita historia, ale również wspaniałe kreacje Georga Clooneya, Jeffa Bridgesa i Kevina Spaceyego. Zachęcam do obejrzenia „Człowieka Który gapił się na kozy”. Już sam tytuł do tego kusi, przynajmniej tak było ze mną.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s