Media w Polsce są dość monotonne. Kiedy uda im się znaleźć jakiś sensacyjny temat, to zaczynają go eksploatować na maksa, tak iż po krótkim czasie nie chce się nawet o tym słyszeć. I nawet kiedy jest to coś ciekawego i ważnego, to pierwszym odruchem jest wyłączenie radia czy też zamknięcie przeglądarki internetowej. Przecież to niemożliwe by wszystkie gazety, programy telewizyjne i portale mogły zajmować się tylko jednym tematem. Nawet cytują wypowiedzi tych samych ekspertów i naprawdę trudno jest przed tym uciec. Ostatnim tematem, który w tak nachalny sposób jest pokazywany, to wydanie napisanej przez Artura Domosławskiego biografia Ryszarda Kapuścińskiego „Kapuściński non fiction”. O co toczy się spór? O to, co Domosławski w swojej książce pokazał. Nie napisał hagiografii, a tylko takie pozycje, pełne uwielbienia dla wybitnych Polaków, są w naszym kraju akceptowane. No bo jak to, wybitny reporter, którego twórczością zachłysnął się cały świat, który wielokrotnie wymieniany był jako kandydat do Literackiej Nagrody Nobla, mógł być zwykłym człowiekiem. Mało tego, człowiekiem niewiele różniącym się od nas. Miał słabości tak jak my wszyscy. Kłamał, z wiernością wobec żony, różnie bywało, a jego książki to w sporej mierze fikcja, stanowią tylko pewną wizję opisywanej przez Kapuścińskiego rzeczywistości. Dla narodu to był szok. Przynajmniej dla tych, którzy zwą się „inteligencją”, bo pozostali raczej książek Kapuścińskiego nigdy nie czytali, zresztą innych książek również nie czytają, więc cała ta afera ich przysłowiowo „grzeje”. Musimy wznosić marmurowy pomnik, człowieka bez skazy, któremu będziemy oddawać uwielbieńczą cześć. Czy tak trudno podziwiać człowieka za jego dokonania, w tym wypadku literackie, pomimo jego słabości? Przecież to stanowi o wielkości ludzi wybitnych, że pomimo swych przywar potrafią się zbić ponad to, a czasem wykorzystać swoje słabości i zrobić z tego coś ważnego. Postacie pomnikowe są nudne, a przede wszystkim mało wiarygodne., bo nie ma ludzi doskonałych.
Podziwiajmy ludzi za ich dokonania, szanujmy za to że byli właśnie tacy. Jest tylko jeden wyjątek, jeśli w swoim życiu nie dokonali czegoś wyjątkowo paskudnego.
A wracając do książki Domosławskiego, jak tylko wpadnie mi w ręce z nieskrywaną ciekawością ją przeczytam, bo w przeciwieństwie do niektórych „wybitnych osobistości”, wolę najpierw coś poznać, zanim wydam wyrok.