Nie znoszę niedzieli

Żaden inny dzień tygodnia, nie wywołuje w mnie tak negatywnych uczuć. Wiadomo, że poniedziałek nie należy do najprzyjemniejszych, w końcu po dwóch wolnych dniach, trzeba wracać do pracy. No, ale obowiązek, obowiązkiem, zrywam się więc z wyrka, dokonując aktu przemocy na własnej osobie, i ruszam do pracy. Natomiast niedziela jest jakaś… dziwna. No bo przecież, dzień wolny od pracy, czyli czysta przyjemność (leniuchowanie albo przyjemnością), a mimo tego, ja i tak nie znoszę tego dnia. Myślę, że wynika to głównie z ponurego cienia jaki roztacza nad niedzielą kolejnych pięć dni pracy. Dowodem na to może być to, że niechęć do tego dnia zaczyna narastać popołudniu, osiągając swoje apogeum wieczorem.

Nie znoszę niedzieli, bo chociaż to dzień wolny, to jest on jakiś leniwy. Niewiele się wówczas dzieje, ale też nie mam ochoty, na nic szczególnego. Ogarnia mnie jakieś dziwne otępienie. Zdaję sobie sprawę, że niedziela jest m. in. po to by wyleczyć kaca po sobotnich szaleństwach. Ale ja bardzo rzadko mam kaca, a mimo to w niedzielę jakoś nie w pełni czuję się sobą. Tego dnia wyjątkowo brakuje mi wewnętrznego ognia. To tak, jakby coś mnie przydusiło, coś mocno ograniczało moje ruchy. Zupełnie tak, jakby na około mnie znajdowała się niemożliwa do pokonania, niewidzialne bariera, która całkowicie krępuje moje ruchy. To jakiś cień, który przysiada na moim umyśle. No ale w końcu nazwa tego dnia pochodzi od prasłowiańskiego „ne dělatĭ” czyli nie działać (nie pracować) i tego właśnie dnia coś we mnie nie przestaje działać.

Nie znoszę niedzieli, ale w każdą niedzielę zdarza się jednak, jedna, niezwykle pozytywna rzecz. To kosmiczny uśmiech mojej żony, kiedy budzę ją wnosząc, specjalnie wymyślone tego dnia śniadanie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s