Dziewczyna, która igrała… ze światem.

W zaciszu własnego domu trudno jest uwierzyć, że świat pełen jest degeneratów. Ludzi chorych, pozbawionych jakiegokolwiek poczucia moralności. Człowiek jest stworzeniem, które potrafi posunąć się do najbardziej brutalnych zachowań wobec przedstawicieli własnego gatunku. Jest w nas silny pierwiastek autodestrukcji.

Skąd ten ponury ton? To po lekturze drugiego tomu cyklu Millennium. Mocna książka i podobnie jak w poprzedniej, Larsson pokazuje, że Szwecja nie jest jakąś idealną krainą, wolną od ludzkiego okrucieństwa. On głośno mówi o tym, co próbuje się ukryć albo przynajmniej nie zauważać. Larsson pisze w sposób mistrzowski. Znów włącza się we mnie zazdrość. Ale facet miał niesamowity talent. Książki, która ma prawie 700 stron się nie czyta, ją się pochłania. Larsson wspaniale opowiada, chociaż z drugiej strony razić może zbyt duża ilość szczegółów, no bo kogo obchodzi jaką pojemność dysku miał komputer używany przez jednego z bohaterów, albo ile zapłacił za bułkę. Ale to tylko niewielki mankament, bo książka wciąga, pochłania i nie pozwala oderwać się od lektury. I szkoda, że został już tylko jeden tom i właściwie nie ma szans na kolejne, bo Larsson zmarł zanim doczekał się publikacji swoich powieści. Ponoć istnieje szkic kolejnej części, ale mam nadzieję, że nikt nie odważy się na kontynuację. Jak na razie nam to nie grozi, bo rodzina pisarza walczy o schedę po nim.

Książka ma tylko jeden mankament, przez pierwszych 200 stron jest dość nudno. Autor przypomina wydarzenia z pierwszej części i buduje fundament, pod to, co ma się wydarzyć. Szczerze mówiąc można było to streścić w 50 stronach, bo tylko, talent Larssona do opowiadania sprawił, że przebrnąłem przez ten fragment książki. Za to kiedy wydarzenia w opowieści zaczęły nabierać tępa, nie mogłem się od niej oderwać. Kolejna kartki przelatywały z niewiarygodną prędkością.

A kiedy książka się już skończyła, zaaplikowałem sobie jeszcze ekranizację tomu pierwszego. Przyznać muszę, że całkiem udana. Pomimo tego, że wiele rzeczy, z dość grubej przecież książki, trzeba było wyrzucić, to fabuła filmu na tym nie ucierpiała. Kawał dobrego kina sensacyjnego. Film zrobiony tak nieco po amerykańsku, ale dosyć mocny był w nim pierwiastek europejski. Przede wszystkim aktorzy w przeciwieństwie do tych z Hollywood nie byli tacy idealni.

Larssonowi udało się w swoich książkach osiągnąć coś bardzo ważnego. Przy użyciu dość popularnej i w miarę prostej formy jaką jest kryminał, opowiedział o wielu, bardzo ważnych problemach niszczących szwedzkie społeczeństwo, które przez media i polityków są niezauważane. Książki te wywołały w Szwecji dosyć dużą dyskusję publiczną na poruszane w nich tematy. Larsson dowiódł, że literatura posiada siłę.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s