Co jakiś czas można znaleźć informacje, że komuś udało się zaobserwować Niezidentyfikowany Obiekt Latający. Dowodem na te bliskie spotkania mają być liczne zdjęcia czy filmy. Dziś każdy ma przy sobie aparat w telefonie, więc zawsze można takie wydarzenie utrwalić. Jeśli gdzieś tam we wszechświecie istnieje życie, a istnieć z pewnością musi, które było w stanie wytworzyć rozwinięta cywilizację, to prędzej, czy później jej przedstawiciele odnajdą naszą prowincjonalną planetę. Ciekawe, czy nasz świat im się spodoba? Czy w ogóle będą w stanie go zrozumieć? Czy, gdyby wmieszali się pośród ludzi, przyjmując nasze kształty, czy od razu byśmy ich poznali? Na te pytania odpowiada w swojej książce „Brak wiadomości od Gurba” Eduardo Mendoza. Książeczka ta (162 str) to dziennik nieznanego z imienia przybysza z obcej plany, który wtapia się pośród mieszkańców Barcelony, w poszukiwaniu swojego zaginionego towarzysza Gurba. Jak to u Mendozy, jedna absurdalna sytuacja przechodzi w kolejną. Absurd, groteska, humor, to znaki rozpoznawcze tego autora. Daje to wyśmienite efekty, zwłaszcza na początku książki, z czasem jednak staje się coraz bardziej męczące. Postać kosmity za bardzo kojarzy mi się z głównym bohaterem „Przygód fryzjera damskiego”, podobny typ osobowości, obaj z zupełnie innej planety, i coś, jakby nadawali na innym poziomie świadomości. Ta wtórność osobowościowa głównych bohaterów sprawia, że książka niczym nie zaskakuje, kosmita reaguje na zastany świat niemal identycznie jak wypuszczony z wariatkowa damski fryzjer, nie udało mu się jedynie wplątać w żadną kryminalną aferę. Myślę, że gdyby ktoś zupełnie nieznany, przyszedł z tą książką do wydawnictwa, nigdy nie znalazłaby się ona na księgarskich półkach. Jej największą zaletą, to, to, że jest po prostu zabawna, a dzięki swoim niewielkim rozmiarom stanowi świetną lekturę do pociągu.
Zagubiony na planecie Ziemia
