Właśnie miałem okazję przeglądnąć prace zwycięzców tegorocznej edycji plebiscytu fotograficznego World Press Photo zacząłem się zastanawiać nad receptą na zwycięstwo. Jak zawsze sporo jest tutaj zdjęć drastycznych, wręcz szokujących. Trudno mi sobie wyobrazić kontakt z takim cierpieniem. Czy pozostawanie w takiej sytuacji fotografującym obserwatorem nie staje się czymś nieludzkim? Jak w ogóle można się temu przypatrywać i na chłodno wyjąć aparat, odpowiednio w nim ustawić wszystkie parametry, a później strzelić fotkę? Zdaję sobie sprawę z tego, że właśnie dzięki temu zdjęciu świat może w ogóle dowiedzieć się o danej tragedii, że bez niej cierpienie tamtych ludzi przeszło by bez echa, ale mimo to, robienie takich zdjęć, często wysmakowanych w formie, odpowiednio zbudowanych kompozycyjnie, wydaje mi się zdehumanizowane. Zwłaszcza, że nie często się zdarza, by fotograf angażował się później w organizowanie pomocy sfotografowanego przez siebie nieszczęścia.
Taką przerażającą fotografią jest praca wyróżniona tytułem zdjęcia roku. Zdjęcie wykonane przez Jodi Bieber przedstawia 18 letnią Afgankę pozbawioną uszu i nosa przez swojego męża. Pozornie zwykły portret, młoda dziewczyna w odświętnym stroju i jeden przerażający szczegół, w miejscu, w którym powinien znajdować się nos jest czarny otwór. Zdjęcie to ukazało się na okładce magazynu „Time” i z pewnością poruszyło wiele osób, szkoda tylko, że w żaden sposób nie wpłynęło na poprawę sytuacji kobiet w Afganistanie.
Poniżej trzy przykłady zdjęć, które mi się szczególnie spodobały. Postanowiłem pominąć te drastyczne. Pierwsze przedstawia walki kobiet w Boliwii, to część reportażu na ten temat. Kolejne to również reportaż, którego autor próbował zatrzymać miasto, a na koniec coś z przyrody, atak ryb z gatunku Istiophorus na sardynki.
A już w grudniu, nagrodzone zdjęcia będzie można zobaczyć w dużym formacie w opolskiej galerii.