Cień łabędzia

W nocy z niedzieli na poniedziałek, w Los Angeles zostaną rozdane statuetki Oskara. Spośród filmów nominowanych w kategorii filmu roku największe wrażenie (poza „Incepcją”) wywarł na mnie „Czarny łabędź”. Filmy Darrena Aronofskyego wzbudzają zachwyt albo niechęć, nie znam nikogo, kto pozostałby wobec nich obojętny. Ja osobiście należę do tych pierwszych. Utrzymane w dość tajemniczym i mrocznym klimacie, opowiadające o ludzkim szaleństwie. Jedynym filmem, który nie przypadł mi do gustu, było „Źródło”, jak dla mnie trochę przekombinowany. Za to „Czarny łabędź”, wspaniały. Na długo pozostał mi w pamięci, to jeden z filmów, które zmuszają do refleksji. Jakiś czas temu zastanawiałem się nad dwoistością ludzkiej natury. Nad dobrem i złem, które są w każdym z nas. Zwłaszcza tym drugim, które najczęściej jest bardzo głęboko ukryte, ale wystarczy nawet niewielki impuls, by zło się wyzwoliło i nami zawładnęło. W tym przypadku tą iskrą jest dążenie do bycia perfekcyjną tancerką i zdobycie wymarzonej, a jednocześnie bardzo trudnej roli – białego i czarnego łabędzia w „Jeziorze łabędzim”. Rola, która wymaga by bezwzględnie się zatracić. Dla niej skromna, ułożona dziewczyna (doskonała Natalie Portman) jest w stanie przekroczyć granice, zrobi wszystko aby ją otrzymać. W końcu jednak popada w schizofrenię, nie wie już które zdarzenia to rzeczywistość, zaczyna żyć w świecie urojeń.

Tak sobie teraz myślę, ja nigdy nie dałem się niczemu tak bezgranicznie pochłonąć. Interesowałem się i próbowałem różnych rzeczy, pisanie, historia, fotografia, las i wiele innych, lecz żadna z nich nie stała się moją pasją, czymś dlaczego potrafiłbym poświęcić się w 100 %. Nigdy nie miałem rzeczy, która stałaby się moim wszechświatem, rzeczy, dla której gotów byłbym porzucić wszystko inne. Nie twierdzę, że to źle, zazwyczaj taka postawa prowadzi do wyobcowania, czy choroby psychicznej, jak u bohaterki „Czarnego łabędzia”. Z drugiej strony jednak, to musi być niezwykłe uczucie, żyć czymś aż tak mocno, by wszystko inne było zbyt trywialne, aby tracić na to czas. Stać się w jakiejś dziedzinie ekspertem, być w czymś doskonałym. Taki stan mi jednak nie grozi. Jak dotąd nie znalazłem nic, w co bym potrafił się w sposób absolutny zaangażować, bezgranicznie się czemuś oddać, a że trudno mnie nazwać młodzieńcem, to wątpię, bym coś takiego znalazł.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s