Kilka dni temu do refleksji na temat książek skłonił mnie wywiad z poetą Tomaszem Różyckim i jego słowa „Bo tak naprawdę można żyć bez literatury. Pytanie tylko, jakie to życie będzie i czy oni sami będą o tym wiedzieć, czy będą zdolni do refleksji”. Ja osobiście obdarzam książki niemal nabożną czcią. Każda z nich jest wyjątkowa, w każdej może się kryć odrębna podróż, przygoda, każda może mieć w sobie iskrę, która rozpali umysł, uderzy we mnie, poruszy coś w głębi, wpłynie na mnie i dokona przemiany. Takie uczucia towarzyszą każdej nowej książce, właśnie w ten sposób wpłynęła na mnie nie jedna z nich. Uwielbiam książki. To jedna z moich największych namiętności, której w żaden sposób nie potrafię sobie odmówić. Półki uginają się pod ciężarem zgromadzonych przeze mnie tomów i wciąż jest mi mało, nadal gromadzę kolejne pozycje. Aż trudno jest mi uwierzyć w to, że ktoś może bez nich żyć, że zadowala się prostą rozrywką, którą serwują mu współczesne media. To właśnie dzięki literaturze nasze życie staje się wielowymiarowe, to ona zmusza naszą wyobraźnię do intensywnej pracy, skłania do refleksji, pozwala dostrzec różne aspekty naszej rzeczywistości. Dzięki niej możemy poznać światy alternatywne. Przyjrzeć się im, spróbować. To książka może stać się prawdziwą inspiracją, motorem do działania, zmusić nas do zmian, do walki o lepszy świat. Więc może i da się bez książek żyć, ale tak naprawdę, co to za życie.