Po rewelacyjnym „Sherlocku” postanowiłem przyjrzeć się innym wyspiarskim produkcją. Kiedy trochę poszperałem okazało się, że twórcy współczesnej wersji opowieści o mistrzu dedukcji, kilka lat wcześniej przenieśli do XXI stulecia, inną dziewiętnastowieczną opowieść, „Dr Jekyll i Mr Hyde”. Sześć niezwykle wciągających odcinków, które podobnie jak pierwowzór, zajmują się dwoistością ludzkiej natury. W każdym z nas drzemie szaleniec, który w sprzyjających warunkach, może się przebudzić i nami zawładnąć. To, że w każdym z nas siedzi bestia jest właściwie oczywiste. Nawet najcierpliwszym zdarzają się takie chwile, kiedy puszczają im nerwy i w końcu wybuchają, złość wydobywa najgorsze, często bardzo głęboko skrywane instynkty. Ale czy może nastąpić sytuacja odwrotna? Czy istnieją czynniki (okoliczności, bodźce), które są w stanie sprawić, by potwór zrobił coś dobrego? Między innymi z tym zagadnieniem, spróbowali zmierzyć się twórcy serialu „Jekyll”. Myślę, że warto zobaczyć efekty tego filmowego eksperymentu.
Jeszcze większe wrażenie wywarł na mnie serial „Czarne lustro”. To właściwie mini serial (do tej pory dwie serie, to w sumie 6 filmów), w którym każdy odcinek stanowi osobną opowieść. Twórcy „Czarnego lustra” próbują w krzywym zwierciadle, czasem wyśmiewając, innym razem przerażając, pokazać przynajmniej kilka istotnych problemów współczesności. Chyba najbardziej trwały ślad w mojej pamięć zostawił odcinek piąty, który stawia pytanie na temat sposobu karania, zwłaszcza za najgorsze przestępstwa. No, bo w jaki sposób ukarać mordercę? Kara śmierci – stajemy się tym samym, a kara ta nie jest żadnym zadośćuczynieniem dla ofiar i ich krewnych. Więzienie – nawet dożywocie za odebranie komuś życia, to tylko uniknięcie prawdziwej kary. A może… no właśnie, Charlie Brooker pomysłodawca i scenarzysta serialu, ma swój własny pomysł. Aby móc to ocenić trzeba jednak najpierw ten film obejrzeć.
Nie wiem na czym polega genialność, przynajmniej niektórych seriali z Wielkiej Brytanii. Powstały za znacznie mniejsze pieniądze niż te za oceanem, wizualnie nie są tak dopracowane, akcja znacznie wolniejsza. Jak widać, że najważniejszy jest jednak pomysł. Po pierwsze, trzeba mieć coś do powiedzenia.