
Od pewnego czasu w popkulturze zaraza oznacza wysyp żywych trupów. Zombie stały się najgorszym monstrum wypełniającym naszą wyobraźnię, zastępując w tej roli coraz bardziej zniewieściałe wampiry. Mamy organizowane marsze żywych trupów, pełne są ich filmy, seriale, komiksy, ale także komiksy. I chociaż nie przepadam za zombie, jako takimi, to w dobie realnej pandemii, warto przytoczyć przykłady książek czy filmów, w których monstra te się pojawiają.
The Walking Dead #1-193 – komiks
Serial The Walking Dead posiada ogromną rzeszę fanów, ale warto wspomnieć o komiksowym pierwowzorze. Kiedy wiele lat temu jakoś tak przez przypadek trafiłem na pierwszy album Żywych Trupów, byłem zaskoczony. Komiks zupełnie szczerze obnażał naszą naturę. Tu nie zombie są prawdziwymi potworami, tylko walczący między sobą ludzie, z których wychodzą ich najgorsze instynkty, skrywane dotąd pod pierzynką wychowania i cywilizacji. To było przerażające, ale zarazem bardzo prawdziwe. Nie zombie są tu „żywymi trupami”, tylko ludzie, w których umarło wszystko to, co za ludzkie uważamy. Jeśli ktoś nie oglądał serialu, niech koniecznie sięgnie po komiks, na mnie zrobił znacznie większe wrażenie.

Roberta J. Szmidt – trylogia Szczury Wrocławia – Chaos. Kraty. Szpital.
Jest rok 1963. We Wrocławiu wybucha epidemia ospy prawdziwej. Władze szybko zamykają stolicę Dolnego Śląska, nie pozwalając, aby choroba rozlała się na kraj (tyle jeśli chodzi o wydarzenia, które faktycznie miały miejsce). W książce Szmidta okazuje się, że zarażeni mutują, zmieniają się w krwiożercze bestie. I nie są to potwory, które znamy z hollywoodzkich produkcji, które wystarczy mocniej walnąć, żeby je unieszkodliwić. W tym przypadku nawet fragment żywego trupa, taki jak jelito, jest śmiertelnie niebezpieczny. Jednak są tacy, którzy w tej sytuacji widzą szansę, możliwość szybkiego awansu. Szybko reagując na zmieniającą się nagle sytuację wysyłają specjalistów z ZOMO … Robert J. Szmidt świetnie oddał realia PRL-u, przy okazji fikcyjnej apokalipsy, pokazując wady systemu, który miejmy nadzieję nigdy nie wróci. I dzięki temu Szczury Wrocławia to książka ciekawa i wciągająca. Jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie w tym cyklu ujęła. Nie ma tu superbohaterów (za którymi tak na marginesie przepadam), każdy jest na 100% śmiertelny.

Christopher Moore, Najgłupszy Anioł
Książka, którą przeczytałem wiele lat temu i nie wiem, czy wytrzymałaby próbę czasu, ale sprawiła, że sięgnąłem po kilka innych pozycji tego autora, które wielokrotnie wprawiły mnie w świetny nastrój. I jak to u Christophera Moorea, jest przewrotna, absurdalna, dziwaczna, a czasami obrazoburcza, ale przede wszystkim pełna czarnego, ale inteligentnego humoru.
Wysyp żywych trupów, Zombieland
A na koniec dwa filmy z zombie w roli głównej, które uwielbiam. Wysyp żywych trupów to przykład na to, że zombie nie mają szans w starciu z brytyjskim humorem. Poczucie humoru Simona Pegg’a mnie rozwala i szkoda, że zajęty aktorską karierą w „fabryce snów” właściwie porzucił swoje autorskie projekty. Duet Simon Pegg i Nick Frost są gwarantami rozrywki na najwyższym poziomie, a to w jaki sposób wyśmiewają popkulturową modę na tych co powracają zmartwych, jest po prostu genialne. Wysyp żywych trupów to film, który nigdy się nie nudzi, zawsze wywołuje salwy śmiechu i uświadamia nam, że zombie są wśród nas.
A jak komuś mało, to polecam jeszcze Zombieland. Część pierwsza jest naprawdę zabawna, a motyw z Billem Murray’em rozwala. Niestety po dekadzie oczekiwań powstała dość przeciętna kontynuacja. Szkoda.
Myślę, że i bez mutowania człowiek potrafi być niezłą krwiożerczą kanalią; wojny pokazują, na co człowieka jeszcze stać, a zbroimy się nadal. Nie chcę pytać po co zezwalamy…
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bo światem rządzą chłopcy, a chłopcy lubią takie zabawki
PolubieniePolubienie