
Ostatnio znalazłem informację mówiącą o tym, że na Opolszczyźnie widziano rysia. Jest to o tyle sensacyjne, że ostatnie zanotowane świadectwa przebywania tego wspaniałego kota w moim regionie, to połowa XVIII wieku. Teraz udając się na spacer po lesie będę uważniej się rozglądał, bo kto wie, czy z leśnego gąszczu nie obserwuje mnie dziki rudzielec. Lasów, w których mógłby się zadomowić ryś u nas nie brakuje, tylko, no właśnie czy można to nazywać lasem. Są to głowinie plantacje desek i tak też są traktowane przez tzw. leśników. W ostatnich latach trwają w nich intensywne wycinki, a pewnie będzie jeszcze gorzej, skoro drzewo ma służyć jako paliwo w polskich elektrowniach. W takich warunkach ryś się nie zaaklimatyzuje. On potrzebuje dużego, zwartego obszaru porośniętego drzew i krzewami, wśród których znajdują się obrośnięte mchem pnie umarłych drzew, w których można się skryć. Zamiast tego mamy kwadraty, w których w równych rządkach rosną sobie sosenki. Szkoda. Mam nadzieję, że jednak w przyszłości zacznie się coś zmieniać i uda mi się kiedyś spotkać rysia, kiedy skrzyżują się ze sobą nasze leśne ścieżki.
