
Był rok 1999 kiedy z kilkoma znajomymi wybraliśmy się do Bolkowa na festiwal rocka gotyckiego Cattle Party. Klimat bolkowskiego zamku jest niesamowity, a do tego ta muzyka. To były czasy, kiedy w Polsce prawdziwych gotów właściwie nie było i dopiero kiedy zobaczyliśmy ekipę Niemców dowiedzieliśmy się naocznie jak przedstawiciele tej subkultury powinni wyglądać. Ale nie o tym miała być ta opowieść. Właśnie podczas bolkowskich koncertów nastąpiło jedno z moich największych odkryć muzycznych przełomu wieków (ale to cudownie brzmi, ten przełom wieków). Wciąż pamiętam olbrzymiego metalowca, który nie uznawał niczego innego poza najbardziej ekstremalnymi kapelami death i black metalu, który kolebiąc się w rytm muzyki dobiegającej ze sceny z maślanym wzrokiem powiedział „Cudnie gra ta czerwonowłosa Czaszka”. Tym muzycznym objawieniem był czeski zespół XIII. stoleti. A kiedy udało mi się zdobyć ich płyty, nie mogłem się od nich oderwać. Ten karpacko średniowieczny klimat, a wszystko to jeszcze w moim ukochanym języku. Te wszystkie wampierze, strzygi, krwawe baronowe i dzikie transylwańskie wzgórza. Spośród dosyć bogatej dyskografii XIII. Století, największą nostalgię wzbudza we mnie płyta Ztraceni v Karpatech. Może dlatego, że właśnie z utworami z tego krążka zetknąłem się w Bolkowie, a może jest to po prosu dobra płyta. Uwielbiam jej brzmienie, rytmiczność, klimat, no i opowieści, które snuje Petr Štěpán. Mamy tu kawałki wręcz przebojowe, typowo gotyckie ballady, a nawet właściwie punkowy Candyman, który właściwie nijak ma się do muzyki kapeli, ale jakoś bez niego trudno mi sobie wyobrazić ten krążek. Zwłaszcza że zaraz po nim jest piękny i niesamowicie klimatyczny kawałek Dom Kde Tanci Mrtvi. Ale i tak najbardziej powala zamknięcie albumu, czyli Elizabeth, opowieść o kąpiącej się w krwi dziewic Elżbiecie Batory.
W tym roku XIII. Století obchodzi trzydziestolecie swojej działalności. W ramach specjalnej trasy pojawi się także na tegorocznym Castle Party. Kto wie, może uda mi się tam wybrać. Byłoby to wydarzenie prawdziwie epickie.
I gdyby tak jeszcze móc dorzucić do tego spotkanie z Tomkiem Beksińskim, no cóż, czas mija…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak…
PolubieniePolubienie
Smutno, że go już nie ma. Cieszę się, że tyle po nim pozostało. XIII. Století to grupa wyjątkowa, inna niż to czego słucha dzisiejsza młodzież 🙂 Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W czasach kiedy słuchałem tylko death metalu Beksiński otworzył mi serce na zupełnie inne nurty muzyczne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aru, przypomniałeś mi piękne, studenckie czasy. Jola
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że wywołana przeze mnie nostalgia zaowocuje jakąś wizytą w Opolu 😉
PolubieniePolubienie
XIII Století – klasa… a dzięki red.Beksińskiemu i Lacrimosa i Love Like Blood i This Mortal Coil i pięćdziesiąt innych kapel
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dokładnie!
PolubieniePolubienie