Krótko o… książkach cz. 50

Pożegnanie z Mockiem

Kilka tygodni przed wydaniem swojej najnowszej książki Błaganie o śmierć, Marek Krajewski zapowiedział, że będzie to pożegnanie z Eberhardem Mockiem. To już drugi raz, kiedy autor próbuje rozstać się z bohaterem, który wprowadził go do świata literatury i przywrócił w Polsce modę na kryminały. Ostatnim razem pan Krajewski wytrzymał siedem lat, jak będzie teraz? Już po kilku dniach od tej wiadomości zaznaczył, że pożegnanie nie musi oznaczać rozstania na zawsze. Zresztą to samo zasugerował w posłowiu.Rzesza fanów wrocławskiego cyklu jest spora i sam się do nich zaliczam, chociaż przyznać się muszę do tego, że kiedy zaczął ukazywać się cykl o Popielskim, obie postacie zaczęły mi się za bardzo ze sobą zlewać. Gdyby do mnie należał wybór, to jednak pozostałbym przy Mocku. To nie tylko sentyment związany z postacią, ale przede wszystkim to mój ukochany Wrocław, w którym toczy się akcja tych kryminałów. Za rok ukaże się coś zupełnie nowego, co nie będzie z wiązane z niczym, co do tej pory pan Krajewski pisał. Z drugiej strony trochę mu się nie dziwię, że po 25 latach, chce rozstać się z postacią wrocławskiego detektywa. To kawał życie i dwanaście tomów. Może faktycznie nadszedł czas, żeby Ebi mógł sobie nieco odpocząć.

A jaki jest pożegnalny Mock? Może nie powala, ale w przeciwieństwie do ostatniej książki z tego cyklu Błaganie o śmierć jest naprawdę dobrą powieścią kryminalną. Mocno mnie wciągnęła i tylko brak czasu przedłużył jej lekturę. Całkiem ciekawie została poprowadzona fabuła, do tego świetny język, no i oczywiście Wrocław, już samo miasto robi klimat. A jeśli ktoś spodziewa się jakiegoś wątku, który definitywnie prowadzi do końca cyklu, to będzie rozczarowany. Czyli jest furtka. Kto wie, może za kilka lat z rynsztoków stolicy Dolnego Śląska, ponownie wyłoni się nie przebierający w środkach, nieugięty i mroczny detektyw Mock. Nie chcę opowiadać fabuły, jeśli ktoś lubi czarny kryminał retro z pewnością po przeczytaniu Błagania o śmierć będzie zadowolony. I może dobrze, że pan Krajewski napisał książkę, która pozostawia niedosyt, źle świadczyłoby o autorze, który tworzy książkę, po której czytelnik cieszyłby się, że nie będzie kontynuacji. Teraz z niecierpliwością będę oczekiwał jesieni następnego roku, zastanawiając się cóż takiego pan Marek nam przygotuje.

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s