I zaczęła się na dobre, tak przeze mnie znienawidzona, pora jesienno – zimowa. Dopadła mnie w tym tygodniu i zniewoliła. Pozbawiła sił. Nic, kompletnie nic nie było w stanie mnie wyrwać ze stanu odrętwienia. Nie potrafiłem skupić się na dłużej na żadnej rzeczy. Ani książka, ani film, nawet na gry nie mogły mnie zainteresować na dłużej. Kiedy zabierałem się za pisanie wychodziły mi tylko bezładne zdania, bez większego sensu. Zaczynam tęsknić za słońcem, brak mi zieleni. Coś wyssało ze mnie wszystkie siły. Jakoś ciężko mi wykrzesać chociaż odrobinę optymizmu. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy i powoli zacznę przyzwyczajać się do szarzyzny i zimna za oknem. Mój umysł znów ekspoloduje kolejnymi pomysłami, a i aura zacznie być nieco bardziej przyjazna pozwalając na zaczerpnięcie chociaż kilku życiodajnych promieni słonecznych i za nim się spostrzegę znów będzie wiosna i ponownie poczuję potężny przypływ życiodajnej siły.