Czy rock umiera?

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że właśnie tak się dzieje. Muzyka, która od czterech dziesięcioleci niosła ze sobą oddech buntu, desperacji i siły, w ostatnim czasie zaczyna zanikać. Najpierw coraz rzadziej pojawiając się w głównym nurcie, muzyki popularnej (to akurat nie jest takie złe), a później również wypierana w tzw. alternatywie, gdzie rockowe, soczyście gitarowe, chropowate granie, zostało zastąpione przez nijakie, ugrzecznione, post beatlesowskie plumkanie. Bez gitarowej wirtuozerii, brudnego brzmienia, bez zwalającej z nóg mocy. Mam nadzieję, że jest to tylko cisza przed burzą, spokój, który zwiastuje kolejną, muzyczną rewolucję, podobna do tej punkowej z końca lat 70 – tych, lub grandżowej, która zmieniła muzykę pod koniec zeszłego stulecia. Bo chociaż istnieją nagrania wielkich, to wciąż odczuwam głód czegoś nowego, co mnie powali, zawładnie moim umysłem i opęta moją duszę. Niestety, takich rzeczy trudno szukać.

Obserwując jak ginie muzyka, którą kocham. Będąc świadkiem, jak dogorywa coś, co stanowi istotną część mojej osoby, z wielką przyjemnością obejrzałem film „Będzie głośno” Davisa Guggenheima. Film, w którym spotykają się ze sobą trzej wielcy gitarzyści, Jimmy Page, Te Edge oraz Jack White. Powala już pierwsza scena, podczas której, Jack buduje z jakiś śmieci instrument, który działa jak gitara. Trzy muzyczne pokolenia, trzy, często odmienne spojrzenia na rocka, trzy różne drogi do muzyki i ta sama, miłość do gitary, podobna wrażliwość i chęć tworzenia. „Będzie głośno” to prawdziwa uczta, to spotkanie z ludźmi, którzy odcisnęli ogromne piętno na muzykę rockową. Dzięki nim niejednokrotnie odczuwałem wielkie wzruszenia, ich muzyka nie raz mnie pokrzepiała, dawała siłę sprawiając, że życie na tym przedziwnym świecie zyskiwało nieco sensu, dzięki ich twórczości stawało się przyjemniejsze. Film sprawił mi ogromną radość. Bardzo inspirujące jest obserwować ludzi, którzy żyją prawdziwą pasją. Jeszcze przyjemniej jest, kiedy uchylają oni drzwi do swojego warsztatu pozwalając nam, przynajmniej na chwilę uczestniczyć w procesie tworzenia.

Szkoda tylko, że najmłodszy z tej trójki, ma już 37 lat i trudno by było znaleźć kogoś przed trzydziestką, kto mógłby przynajmniej pretendować do tego by w przyszłości stanąć obok tej trójki. Muzyka rockowa stała się nudna, nie ma w niej osobowości, Brak jest twórców, którzy wznieciliby rewolucję pozwalającą przetrwać jej przez kolejne dziesięciolecia. Twórcą filmu udało się pokazać ludzi, którzy mają szczęście zajmować się tym, co naprawdę kochają.

 

 

A tak przy okazji i zupełnie na marginesie. Warto tutaj wspomnieć o rewelacyjnej płycie Jacka White’a, która niedawno się ukazała. Mam nadzieję, że to tylko moje czarnowidztwo, ale wygląda na to, że będzie to najlepsza płyta roku 2012. Obym tylko się mylił, bo przecież właśnie w tej chwili może powstawać, jedna z najgenialniejszych płyt w historii rocka. I tego właśnie sobie i wszystkim, kochającym dobra muzykę życzę.



Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s