Jakieś dwie godziny jazdy i jesteśmy w domu. Na szczęście wrażenia ostatnich dni tkwią jeszcze w nas dość głęboko. A było tego sporo. Był bardzo przyjemny dzień spędzony w Lwówku Śląskim, a później kolejna wyprawa w góry. Tym razem bardzo przyjemny szlak prowadzący ze Szklarskiej Poręby. Wędrówka jednak zakończyła się nieco wcześniej, niż to sobie zaplanowaliśmy, burza, która się rozpętała zmusiła nas do zbiegania z góry. Ostatni dzień, przeznaczyliśmy na wycieczkę objazdową wokół Jeleniej Góry. Weszliśmy na wygasły wulkan, czyli Górę Ostrzycę, skąd rozciągały się niesamowite widoki na okoliczne wzgórza. Zjedliśmy całkiem dobry jabłecznik w pałacu Lenno, w pobliżu Wlenia. Podziwialiśmy tamę i zalew w Pilchowicach, oraz inna niezwykłą budowlę, jaką z pewnością jest wieża rycerską w Siedlęcinie. Kiedy wyjeżdżaliśmy z miejsca zakwaterowania, wydawało się, że czeka nas deszczowy dzień, później jednak się rozpogodziło, dzięki czemu nasza wycieczka stała się jeszcze przyjemniejsza.
Dziś rano z żalem spakowaliśmy się opuszczając Kotlinę Jeleniogórską, z mocnym postanowieniem powrotu. Zostało nam jeszcze sporo miejsc, w które nie zdążyliśmy zajrzeć. Najważniejsze jest jednak to, że całkowicie zapomnieliśmy o pracy. Siedem wspaniałych dni, dzięki którym bardzo przyjemnie rozpoczęliśmy wakacje.
Lwówek Śląski – miejsce gdzie powstaje, prawdopodobnie najlepsze piwo w tym kraju
Znów w górach. Megi jak zawsze niestrudzona, wciąż zniecierpliwiona naszym „guzdralstwem”
Ostrzyca i widoki z wygasłego wulkanu
Pałac Lenno oraz pałacowe owce, które doskonale mogłyby się wcielić w postacie z książki „Sprawiedliwość owiec”
Tama oraz zalew na Bobrze w okolicach Pilchowic
Wieża w Siedlęcinie