Należę do tych nielicznych, którzy za zimą wcale nie tęsknią. Z dwojga złego, wolę żeby było tak jak w ostatnich tygodniach. Kilka stopni Celsjusza powyżej zera i słońce. Zimne, lecz rześkie poranki są znacznie przyjemniejsze niż poranne przerzucanie śniegu. Mniej wydaje się na ogrzewanie, a spacery z psem mogą być znacznie dłuższe. A i fizycznie czuję się całkiem nieźle, puki co, nie pojawiło się jeszcze zimowe zmęczenie. No nie można przecież zapomnieć o tych wspaniałych, zapierających dech w piersi, zachodach słońca. Oby tak zostało do wiosny. Bez zimy da się żyć i to całkiem nieźle. W sumie to znacznie lepiej, niż z tą dziwną porą roku, która do niczego potrzebna nam nie jest, a potrafi nieźle się dać we znaki, zwłaszcza, gdy podobnie jak ta ostatnia, trwa do kwietnia.
Więc, przeciwnie niż wielu innych, nie wyglądam z utęsknieniem przyjścia zimy, zamiast tego cieszę się każdym dniem, który mija bez niej.
Widok z Góry św. Anny na Pradziada i Sudety Wschodnie