Perski prorok Zaratusztra twierdził, że istnieją dwa bóstwa Ahura Mazda (Pan Dobra) i jego przeciwieństwo Angra Mainju (Duch Zła), które bezustannie prowadzą ze sobą wojnę. Mam wrażenie, że starożytny mistyk miał nieco racji. Udało mu się trafnie opisać to, co dzieje się w ludzkiej duszy i umyśle, czyli bezustanną wojnę pomiędzy dobrem a złem. Nasz gatunek zdolny jest do rzeczy wzniosłych i pięknych, do heroicznego poświęcenia i tworzenia rzeczy pięknych, ale siedzi w nas również straszliwa, destrukcyjna moc. Jesteśmy gotowi na niewyobrażalnego okrucieństwa, popełniając straszliwe zbrodnie. Sam niejednokrotnie, przekonałem się ,że nawet wbrew temu, co o sobie sądzę, czułem tak straszliwą frustrację, że gotów byłem przekroczyć wiele granic, tylko po to by kogoś skrzywdzić. To od nas jednak zależy, czy te granice przekroczymy, czy poddamy się podszeptom naszej mrocznej strony, czy w walce o naszą duszę zwycięży Angra Mainju. Są tacy, którzy wybierają właśnie tę ścieżkę swojego życia. Dlatego potrzebni są „strażnicy”, ludzie, którzy potrafiliby obronić przed nimi pozostałych. Takimi postaciami z pewnością są bohaterowie serialu „True Detective”, którzy poświęcają się w walce z tkwiącym w ludziach złem. Serial niezwykle wciągający, wspaniałe zdjęcia, klimatyczna Luizjana, i świetne aktorstwo (Woody Harrelson i Matthew McConaughey). Scenarzysta zadbał o to, by grane przez nich postacie były naprawdę ludzkie. To nie żadni seperbohaterowie. Są pełni wad i słabości, ale przez to wzbudzają sympatię widza. Film bardzo mocno oddziałowej na emocje, pokazuje bardzo mroczną stronę ludzkiej duszy, ale bez odrażającego epatowania okrucieństwo, jak ma to miejsce w „Hannibalu”. Momentami dość statyczny, ale twórcy zadbali o rosnące napięcie, wplatając w fabułę kilka, dość zaskakujących wątków.
Dodać jeszcze muszę jedną rzecz, która wzbudza mój szacunek wobec twórców serialu. Kolejny sezon, jeśli HBO się na niego zdecyduje, będzie zupełnie odmienny. Inni bohaterowie, nowe miejsce i tylko motyw, walki dobra z rosnącym złem pozostanie ten sam. Jeśli tak się stanie, to choć z ogromnym żalem pożegnam się z postaciami wykreowanymi przez Harrelsona i McConaugheya, to osoby stojące za tą decyzją będę darzył ogromny szacunkiem.