Bóg opuścił świat. Wśród aniołów trwa walka o władze, a piekło, pogrążone jest w chaosie. Czas rozpocząć apokalipsę. To idealna chwila dla Antykreatora, przeciwieństwa Boga, na to, aby mógł dokonać zagłady świata. Zniszczyć wszystko, piekło, niebo, Ziemię, unicestwić wszechświat. Cała nadziej na przetrwanie pozostaje w rękach jednej istoty, Abbadona, Anioła Zagłady. O tym z grubsza jest powieść Mai Lidii Kossakowskiej „Siewca Wiatru”. Książka rewelacyjna. Nie ma tutaj pulchnych kupidynów, czy pięknych, mądrych istot i delikatnych istot o białych skrzydłach, przybranych w mgliste szatki. Tutejsze anioły są zupełnie inne. Brutalne, wyrachowane, rządne władzy, po prostu ludzkie. Kossakowska wykreowała niezwykle fascynujący świat. Akcja książki napięta jest od samego początku i pochłania czytelnika coraz bardziej, z każdym kolejnym zdaniem. Mamy tutaj zawiłe intrygi, rozbudowane sceny batalistyczne i dziwaczne sojusze, a wszystko to splecione spora dawką humoru. Pomysły autorki są zaskakujące, tutaj diabeł może być uczciwszy od anioła. Kossakowska zachwyca swoją pomysłowością. Stworzyła świat bardzo bogaty, ale też kompletny, świat, z którym chcemy obcować. I na całe szczęście napisała kontynuację w postaci dwutomowego „Zbieracza burz”, za którego właśnie się zabrałem.
Przyjemność obcowania z „Siewcą Wiatru” była dla mnie tym większa, że mogłem zapoznać się z nią w postaci audiobooka, czytanego przez Krzysztofa Wakulińskiego, który dał wręcz niewyobrażalny popis, swoich umiejętności aktorskich. Stworzył jednoosobowe słuchowisko. Słuchanie „Siewcy..” sprawiło mi prawdziwie dziką rozkosz.