
Kiedy przeczytałem gdzieś, że David Lynch przymierza się do nakręcenia kontynuacji Twin Peaks, jednego z najbardziej niezwykłych seriali w historii telewizji poczułem radość połączoną z ekscytacją. Jednak kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać, pojawiły się obawy. Po co grzebać, w czymś, co jest już doskonałe? Kontynuacja po 25 latach, przecież to nie może się udać. A tak, w ogóle po co odgrzewać dość leciwe kotlety? Zamiast odcinać kupony od sukcesu sprzed lat, może w końcu Lynch nakręci znów coś nowego. I kiedy z końcem maja, pojawiły się pierwsze odcinki z ogromną niepewnością, pełen sceptycyzmu, zasiadłem do oglądania. Pierwsze wrażenie nie było najlepsze. Dziwaczne dialogi, powolna kamera, sceny podczas których właściwie nic się nie dzieje i efekty sprzed ćwierćwiecza. Jednak już przy trzecim odcinku, czułem się całkowicie pochłonięty tym, co dzieje się na ekranie. Miałem wrażenie, że to nie są nakręcone po 25 latach nowe odcinki, ale odkryty niedawno trzeci sezon zrealizowany zaraz po dwóch poprzednich, tylko z postarzałymi aktorami. Właściwie wszystko, klimat, muzyka, sposób realizacji, było takie jak dawniej. I powróciło uwielbienie dla twórczości Lyncha. Jedną z największych zalet filmu jest Kyle MacLachlan, tutaj w podwójnej roli Dale Cooper i Dougiego Jonesa. To naprawdę rewelacyjny aktor i z pewnością, bez niego nie byłoby Twin Peaks. Świetne było także to, że Lynch powrócił do tak wielu motywów i postaci ze starego serialu. Zresztą to właśnie ta galeria oryginałów i szaleńców, przyczyniły się do sukcesu filmu. I kiedy skończyłem oglądać ostatni odcinek, z jednej strony czułem się bardzo usatysfakcjonowany, Lynch nie tylko nie zepsuł legendy, ale dodał do niej kolejny, bardzo ważny element. Z drugiej jednak strony, miałem poczucie niedosytu, tych 18 odcinków, to dawka uzależniająca, po której pozostaje ogromny głód. Więc za co tak bardzo uwielbiam Twin Peaks?
za klimat, czyli atmosferę tajemnicy i niezwykłości!
za muzykę!
za niesamowite postacie, każdy tam jest wyrazisty, po prostu jakiś!
za poczucie humoru!
za brak schematu, który pozwoliłby przewidywać z czym wyskoczy Lynch!
za to, że nawet kilkukrotne obejrzenie, nie pozwala zrozumieć!
za to, że pragnę wracać do Twin Peaks!