
Nie wiem, ile już czasu minęło od mojej ostatniej wizyty w kinie, więc kiedy pojawiła się możliwość, aby obejrzeć film w sali kinowej musiałem z niej skorzystać. I w ten sposób dwa dni temu obejrzałem Sound of metal. W fabule tego filmu jest kilka dziwnych wątków, które są nie do końca logiczne, ale nie będę się czepiał, bo ogólnie film mi się podobał. I nie przez tytułowy metal, którego akurat się tu nie znajdzie. Sound of metal to historia perkusisty, który traci słuch. Jego dotychczasowe życie związane było z muzyką, więc świat mu się kompletnie wywraca. Musi zdefiniować swoje życie na nowo. Jednak człowiekowi, który całe życie słyszał trudno jest się pogodzić z kalectwem i chwyci się najmniejszej nawet nadziei, dążąc do odzyskania utraconego zmysłu. Film świetnie daje nam namiastkę tego z czym zmaga się główny bohater i zasłużenie został nagrodzony za dźwięk. No i zapomniałbym, Riz Ahmed wyśmienity w roli Rubena, jest szansa, że to początek niezłej aktorskiej kariery. A co do powrotu do kina, przyjemnie było zasiąść przed wielkim ekranem i móc pogrążyć się w toczącym się na nim obrazie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mi brakowało kina.