Kiedy pisarz osiągnie sukces i jego książka dobrze się sprzedaje, zaczyna pisać kontynuację. Zafascynowani poprzednią opowieścią, kiedy tylko ukazuje się kolejny tom, z radością po niego sięgamy, chociaż bardzo dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że w większości przypadków kontynuacja książki okazuje się znacznie słabsza od pierwowzoru, albo napisana jest dokładnie według tego samego schematu, czego najlepszym przykładem jest twórczość Dana Browna. Zdarzyć się może również, tak jak to jest z powieściami Marka Krajewskiego, że pisarz zacznie ewoluować, dojrzewać i każda kolejna książka będzie lepsza. Myślę, że dla pisarza to wielka pokusa pójść dobrze sprawdzoną drogą i powtórzyć poprzedni sukces. Czasami może to również wynikać z przywiązania do bohaterów, do świata, który się wykreowało.
W 2001 roku, hiszpański pisarz Carlos Ruiz Zafon opublikował powieść „Cień wiatru”, której wydanie okazało się wielkim sukcesem. Łącznie w 45 krajach, sprzedano około 14 mln egzemplarzy. Ten sukces skłonił Zafona do napisania kolejnej książki, która mimo wielu podobieństw, nie jest zwyczajną kontynuacją . „Gra anioła” to zupełnie nowa historia, z nowym głównym bohaterem, chociaż jej akcja toczy się dokładnie w tym samym czasie, w Barcelonie początków XX wieku. Pojawiają się tu również bohaterowie z poprzedniej książki, ale są to tylko postacie drugoplanowe. Książkę czyta się wspaniale. Błyskawicznie przeskoczyłem przez te przeszło 600 stron. Panujący w niej klimat jak z dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej, tajemnica, groza, wciąga szybko i bezwzględnie. No i nie można zapominać również o tym, że do głównych bohaterów zaliczyć trzeba, podobnie jak w poprzedniej powieści Zafona, same książki, a książki o książkach, zazwyczaj są bardzo ciekawe. Autor nie uniknął jednak pewnych błędów z poprzedniej książki, chodzi mi tutaj przede wszystkim o wątek miłosny, który podobnie jak w „Cieniu wiatru” jest bardzo nierzeczywisty i męczący. To właściwie jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić. Poza tym książka jest rewelacyjna. Miejmy tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy zniszczenie tego niezwykłego świata poprzez filmową adaptację.
Gorąco polecam stronę poświęconą książce, jest naprawdę świetnie zrobiona i choćby dlatego zasługuje na uwagę.