Dusze jak chmury

Każdy kolejny rok powinno zaczynać się od dobrej książki. A to właśnie mi się udało. Tą dobrą, a właściwie rewelacyjną książką był „Atlas chmur” Davida Mitchella. Mam nadzieję, że to zapowiedź rewelacyjnych lektur, jakie na mnie czekają w 2013 roku. „Atlas chmur” to książka niezwykła z wielu powodów. Autor przedstawia nam sześć odrębnych opowieści. Każda z nich pisana jest w innym stylem, właściwym dla epoki, w której toczy się akcja. Każda ma inną formę. Mamy tu pamiętnik, listy, przesłuchanie, i opowieść plemiennego gawędziarza. Można by pomyśleć, że jest to zbiór opowiadań, ale historie te się przeplatają, w dość ciekawy sposób zostały ze sobą połączony – autor listów z początku XX wieku wspomina w nich o lekturze pamiętnika z XIX stulecia, listy te z kolei przeczyta czterdzieści lat późnij dziennikarka, która zachwyci się wspaniałą symfonią, nie wiedząc o tym, że skomponował ją ten sam człowiek itd. Bohaterów poszczególnych historii coś ze sobą łączy, odnosi się wrażenie, że jakaś część ich dusz jest wspólna.

„Atlas chmur” to rozważanie na temat ludzi i stworzonej przez nich cywilizacji. To opowieść o namiętności i nękających nas rządzach. O chciwości, pożądaniu, ale także odwadze i przyjaźni. Mitchell próbuje pokazać, dokąd zmierza nasza cywilizacja, jakie mogą być konsekwencje niepochamowanego konsumpcjonizmu. I kiedy przyjdzie jej kres, ci którzy przeżyją zaczną ją powoli odbudowywać. Nic jednak nie powstrzyma ich przed popełnianiem tych samych błędów. Duszy ludzkiej nie można zmienić, ale to od nas zależy, która jej strona zwycięży. Każdy nasz czyn ma swoje konsekwencje i chociaż nie koniecznie je dostrzegamy, to mogą one mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości.

W miarę wgłębiania się w książkę, coraz bardziej żałowałem tego, że wcześniej obejrzałem jej ekranizację. Świat wykreowany przez rodzeństwo Wachowskich był tak sugestywny, że niewiele zostało dla wyobraźni. Wizualnie film jest naprawdę świetny. Na jego plus należy także zaliczyć charakteryzację i grę aktorów, zwłaszcza Tom Hanks pokazał tutaj prawdziwe mistrzostwo. Ogólnie film znacznie słabszy od książki. Piękny pod względem wizualnym, ale brakuje tutaj głębi, którą odnajdujemy w pierwowzorze. Szkoda. Ekranizacja takiego dzieła była z pewnością wielkim wyzwaniem, któremu mało kto byłby w stanie podołać.



Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s