Współczesne książki, filmy czy gry komputerowe przepełnione są okrucieństwem. Opisują najokropniejsze zbrodnie, które człowiek mógłby wyrządzić innym. Ich bohaterami są przeróżni, krwiożerczy psychopaci, w których postępowaniu trudno dopatrzyć się choćby cienia ludzkich emocji. Zastanawia mnie, co, poza oczywistą chęcią podążania za pewnym trendem, skłania twórców do wymyślania tego rodzaju historii. Czy przypadkiem, nie jest tak, że przynajmniej część z nich, właśnie w ten sposób realizuje skrywane głęboko, swoje najokropniejsze pragnienia? Poprzez twórczość udaje im się wyładować, zmuszając do popełniania zbrodni bohaterów swoich dzieł. Dzięki temu nie stają się psychopatycznymi mordercami, w zamian są „twórcami – psychopatami”.
W ten właśnie sposób ukazany zostaje w filmie „Hitchcock” mistrz suspensu. Film, który pokazuje zmagania tego wielkiego reżysera, podczas kręcenie jego największego dzieła „Psychozy”. Musi on walczyć z wytwórnią, która nie wierzy w jego pomysł, z własnymi słabościami, ale także z czymś, co do tej pory siedziało w nim gdzieś głęboko, a ujawnia się podczas pracy nad filmem. Ciekawy jest także zabieg reżysera Sachy Gervasiego, który stworzył film o Hitchcocku, tak jakby to był kolejny odcinek serii „Alfred Hitchcock przedstawia”. Wyszło naprawdę ciekawie. I jeszcze jedna ważna rzecz, w filmie tym została ukazana ogromna rola żony Hitchcocka, Almy Reville, która była ogromnym motorem napędowym działań wielkiego twórcy. Ale tak to już jest, niewiele byśmy znaczyli bez tych naszych kobiet, to one dają nam skrzydła, to dzięki nim jesteśmy zdolni do rzeczy wielkich. Film „Hitchcock” wart jest polecenia również ze względu na kreacje aktorskie. Odtwórca tytułowego bohatera, Anthony Hopkins, pomimo charakteryzacji, w niewielkim stopniu przypomina Hitchcocka, za to mówi i porusza się dokładnie tak jak pierwowzór. Już po kilku minutach, przestaje drażnić ta dziwna maska, zrobiona z twarzy Hopkinsa. Gesty, dykcja – przecież to jest Hitchcock. Doskonale także wypadła Helen Mirren, która wcieliła się w rolę jego żony.
Znacznie gorzej wypada drugi film o wielkim reżyserze „Dziewczyna Hitchcocka”. Tutaj Hitchcock został pokazany, jako stary satyr obsesyjnie pożądający aktorki Tippi Hedren, która otrzymała główną rolę w jego filmie „Ptaki”. Ten Hitchcock nie wzbudza sympatii. To człowiek zgorzkniały, tyran, człowiek głęboko zakompleksiony, który potrafi okrutnie zemścić się, kiedy jego pragnienie nie zostaje spełnione.
Oba filmy warto jednak obejrzeć przynajmniej po to, aby zobaczyć jak powstawały dwa klasyczne już dzieła, które z pewnością należą do tych najważniejszych w światowej kinematografii. Zobaczyć w nich możemy geniusz Hitchcocka, który w historii odrzucanej przez innych potrafił dostrzec wielki potencjał.