To już ostatnie dni grudnia, więc czas na moje, subiektywne podsumowanie roku, czyli przyznanie Paździerzy za 2013.
Film
Nie wiem czy to przez masę filmów, jaką oglądam, czy też, przez faktyczny ich poziom, niewiele spośród nich pozostało mi w głowie. Z pewnością najlepszym filmem jaki widziałem jest „Django”. Tarantino wciąż zaskakuje, w genialny sposób przetwarzając to, co wytworzyła popkultura, ale ostatnim filmem pobił wszystkie swoje dotychczasowe dokonania. Na uwagę zasługują jeszcze „Operacja Argo”, „Iluzja”, która stanowi świetną rozrywkę. Do tej listy dodałbym jeszcze „Grawitację”. Uwielbiam patrzeć na gwiazdy, więc film, dzięki któremu można było poczuć się niemal jak w przestrzeni kosmicznej, był dla mnie wspaniałym przeżyciem. Niezwykłe zdjęcia, a gdyby nie ta okropna Sandra Bullock, ofiara operacji plastycznych, można by było mówić o arcydziele.
W przeciwieństwie do zwykłych fabuł, udało mi się w mijającym roku zobaczyć kilaka naprawdę niezłych seriali. Najważniejszym z nich był „Breaking Bad”, aż trudno teraz wyobrazić sobie normalne funkcjonowanie bez porąbanego Mr. Whita. Do naprawdę świetnych seriali zaliczyć należy także „House of Cards” podobnie jak „Boss” odkrywający kulisy amerykańskiej demokracji, a co ważne pierwszy serial zrealizowany przez telewizję internetową. Już niedługo ukaże się druga, niestety finałowa seria, z doskonałym, demonicznym Kevinem Spaceym. Na uwagę zasługuje jeszcze „Newsroom”, który może jest zbyt idealistyczny, ale pokazuje czym powinny być media.
Do bardzo ciekawych serial należą także brytyjskie produkcje „Jekyll” oraz „Czarne lustra”, o których wcześniej już pisałem.
Książki:
Rok 2013 zamykam 59 przeczytanymi książkami. Wśród nich znalazło się kilka naprawdę niezłych. Prawdziwym odkryciem był dla mnie David Mitchell. Jego „Atlas chmur” był genialny, chociaż nieudolnie sfilmowany przez Wachowskich. Ale świetnymi powieściami są także „Sen numer 9” i przypominająca XIX wieczną klasykę „Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta”. Mitchell z pewnością należy do najlepszych współczesnych pisarzy.
Z książek, które w tym roku przeczytałem, najgłębiej utkwiła we mnie opowieść o niezwykłej przyjaźni człowieka ze zwierzęciem czyli „ Filozof i wilk” Marka Rowlandsa. To dowód na to, że kontakt ze zwierzakami jest dla naszego gatunku niezwykle ważny i może pozwolić nam na to by być lepszymi ludźmi. Coś o tym wiem, jako właściciel trzech zwierzaków. Zresztą, należałoby się zastanowić nad tym, na ile one należą do mnie, a na ile, to ja jestem ich własnością.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie także „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza. Niesamowita powieść łącząca ze sobą SF i fantasty. Bogaty świat, świetne pomysły i cztery tomy doskonałej literatury.
Do ważnych książek zaliczyć także muszę „Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli” oraz „Szczęsliwa ziemia” Łukasza Orbitowskiegio, ale o tych książkach już wcześniej wspominałem…
CDN